
fot. East News
Aleksander Łukaszenka
 pojawił się dziś 
Mińskiej Fabryce Ciągników Kołowych (MZKT)
. Wizyta była jednak bardzo krótka, robotnicy nie chcieli pozwolić mu przemawiać, cały czas skandując
 "odejdź" i "hańba". 
- Nigdy nie doczekacie się ode mnie, abym zrobił coś pod presją. Mówicie o niesprawiedliwych wyborach i chcecie przeprowadzić sprawiedliwe? 
Przeprowadziliśmy wybory. Dopóki mnie nie zabijecie, nie będzie innych wyborów 
- powiedział. 
Jak relacjonuje państwowa agencja Biełta, Łukaszenka odniósł się też do zapowiedzi strajku generalnego, do którego dołącza coraz więcej grup zawodowych. Stwierdził, że "jeśli w jakimś miejscu strajkuje 150-200 osób, to nie jest jeszcze strajk generalny". 
- Kto chce, niech pracuje. Jak nie chce, to go nie zmusimy.
- Rozumiem, że wiele osób jest spiętych z powodu sytuacji, jaka była na ulicach, że była tam przemoc itd. Odpowiadam wam też na to pytanie: 
potrzebny był powód do tego, byście krzyczeli "Odejdź!"
. Dobry powód. Ja, tak samo jak wy, nie do końca rozumiem, na czym polega problem - mówił.
Dodał, że w kraju trwają prace nad "wariantami zmiany konstytucji", a on sam "jest gotów podzielić się kompetencjami, ale nie pod presją". 
Tłum skandujących robotników wciąż go przekrzykiwał. 
- 
Dziękuję, powiedziałem już wszystko, możecie dalej krzyczeć: odejdź
 - rzucił Łukaszenka, po czym odleciał z zakładu helikopterem.
Pracownicy 
Mińskiej Fabryki Ciągników Kołowych
 produkującej podwozia do wyrzutni rakiet 
dziś ogłosili dołączenie do strajku generalnego
. MZKT zatrudnia około 4,5 tys. osób. Wcześniej strajk ogłosili również robotnicy 
Mińskiej Fabryki Traktorów
, która zatrudnia 16 tys. osób i 
Mińskiej Fabryki Samochodów
, która ma 21 tys. pracowników. Do strajku dołączyli także pracownicy innych branż, m.in. kolejarze i pracownicy służb miejskich oraz pracownicy państwowej telewizji.
Jak relacjonuje Biełsat TV, strajk trwa również w rafinerii Naftan w Nowopłocku, kopalniach i fabrykach w Salihorsku oraz w zakładach chemicznych Grodno Azot.