
fot. East News
Aktor
Jacek Kopczyński,
który miał zaatakować posła PiS
Dariusza Mateckiego
, usłyszał
zarzuty
naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Nie przyznał się do winy. W oświadczeniu przesłanym do mediów wyjaśnia, że faktycznie doszło do "wymiany zdań" pomiędzy gośćmi baru w hotelu poselskim, ale wersja wydarzeń zaprezentowana przez Mateckiego jest nieprawdziwa.
Wczoraj poseł PiS Dariusz Matecki poinformował, że został
zaatakowany w hotelu sejmowym
przez aktora znanego z serialu
M jak Miłość
. Jak ustaliły media Jacek Kopczyński oficjalnie był w Sejmie gościem innego posła PiS Daniela Milewskiego. W rzeczywistości wprowadził go do Sejmu były poseł PiS Zbigniew Girzyński, korzystając jedynie z pomocy Milewskiego przy wejściu do gmachu.
Zwiedzanie Sejmu zakończyło się kolacją w restauracji hotelu poselskiego. Z relacji świadków wynika, że w pewnym momencie doszło do
wymiany zdań
między aktorem a Dariuszem Mateckim. Kopczyński miał m.in. obrażać Zbigniewa Ziobrę. Niektórzy relacjonowali natomiast, że partnerka aktora miała być obrażana przez polityków PiS. Wedle ustaleń aktor miał pociągnąć Mateckiego za krawat i uderzyć innego posła, Krzysztofa Cieciórę.
- To była po prostu czysta nienawiść, chęć wyżycia się, wyżycia swoich jakichś emocji. Tam nie było żadnej dyskusji. Po prostu ten człowiek przyszedł, zaczął nas wszystkich wyzywać. Przede wszystkim zaatakował ministra Ziobrę, Darka Mateckiego i chciał się bić po prostu - relacjonował Ciecióra na antenie wPolsce24.
Po interwencji policji aktor został zatrzymany, miał 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Został przesłuchany, a po złożeniu wyjaśnień zwolniony do domu. W środę wieczorem usłyszał
zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej
dwóch funkcjonariuszy publicznych: Mateckiego i Ciecióry, za co grozi mu
do 3 lat więzienia
. Nie przyznał się do winy.
Media opublikowały natomiast
oświadczenie
Kopczyńskiego, w którym przekonuje on, że nie doszło do naruszenia nietykalności posłów.
"Zarówno w trakcie zwiedzania, jak i podczas krótkiego spotkania po jego zakończeniu fotografowałem się i miło rozmawiałem z wieloma osobami, w tym parlamentarzystami różnych opcji, i innymi gośćmi. Owszem
, spożywałem alkohol
wraz z parlamentarzystami różnych partii i innymi gośćmi. W pewnym momencie doszło do
burzliwej wymiany zdań
pomiędzy osobami zgromadzonymi w sejmowej restauracji, w tym również pomiędzy mną a Posłem Mateckim, co wywołało w konsekwencji zbiorową
szarpaninę
" – czytamy.
Zaznacza też, że wersja wydarzeń przedstawiona przez Mateckiego jest nieprawdziwa.
"Do tej wymiany zdań doszło niepotrzebnie, natomiast nie miała ona charakteru, który w jakikolwiek sposób uzasadniałby zarówno wzywanie służb, jak i zainteresowanie mediów. Nawet będąc doświadczonym aktorem, przekonałem się, że filmowa fraza
o prawdzie czasu i prawdzie ekranu
jest niezwykle trafna. Każda z wersji przedstawiona przez Pana Posła Mateckiego w mediach społecznościowych i tradycyjnych (różniących się od siebie)
nie ma nic wspólnego z rzeczywistym przebiegiem wczorajszych zdarzeń"
.
Drugie oświadczenie wydała natomiast pełnomicniczka Kopczyńskiego.
"W ocenie obrony przedstawione mojemu mocodawcy zarzuty są całkowicie pozbawione podstaw. Złożone przez niego wyjaśnienia i reszta zgromadzonego materiału dowodowego będą podlegały dalszej weryfikacji przez policję" - informuje.
Jak dodaje, "jedyną osobą, która mogła fizycznie ucierpieć, jest partnerka aktora" i to u niej miała zostać przeprowadzona obdukcja.
Sprawę skomentował już też marszałek Sejmu
Szymon Hołownia
.
- Z moich informacji wynika, że w tej sytuacji uczestniczyli wyłącznie posłowie PiS i wyłącznie zaproszeni przez nich goście. To wynika z raportu Straży Marszałkowskiej - choć są to informacje wstępne. Muszę porozmawiać z komendantem, on musi mi przedstawić nagrania z kamer, zapytamy policję, która interweniowała. Była to kłótnia połączona z bójką między dwoma posłami PiS, w którą włączył się jeden z gości posła PiS - powiedział w rozmowie z mediami.
- To nie jest pierwsza taka sytuacja z udziałem posłów PiS w ostatnim czasie na terenie Hotelu Poselskiego, dlatego zaproszę dziś do siebie przewodniczącego Mariusza Błaszczaka. Zwrócę mu uwagę, że zachowania tego rodzaju - nie tylko tutaj w budynku Sejmu, ale również w budynkach, którymi zarządza Kancelaria Sejmu - są absolutnie nieakceptowalne.
Jestem marszałkiem Sejmu, a nie kierownikiem internatu z krnąbrną młodzieżą
. Jeżeli ktoś chce rozwiązywać swoje ambicjonalne sprawy albo dyskutować w taki, a nie inny sposób, niech sobie idzie gdzieś na miasto. W Sejmie do takich rzeczy nie będziemy dopuszczać.