Były europoseł PiS próbuje się wytłumaczyć z nazwania zmarłego pilota F-16 "nieudacznikiem" i "przestępcą"

politolog i były

postanowił skomentować swoje słowa na temat

który zginął podczas prób do AirShow w Radomiu. Wcześniej we wpisach na Twitterze nazwał go

i

.

Przypomnijmy, że pilot Wojska Polskiego, major

ginął w czwartek wieczorem podczas ćwiczeń do AirShow. Był jednym z najbardziej doświadczonych pilotów F-16, na koncie miał 1400 godzin nalotu, z czego 1200 właśnie na F-16. 

Śmierć pilota tuż po katastrofie w Radomiu skomentował Marek Migalski, politolog i były europoseł z list PiS. 

"Czegoś nie rozumiem. Wszyscy wszystkim składają kondolencje i wyrażają żal, ale…pilot, który zginął, popełnił jakiś niewyobrażalny błąd.

, na który wszyscy się składaliśmy! To

" - napisał.

Po fali negatywnych komentarzy zamieścił kolejny wpis.

"

zginął na show, nie w walce. Jest

, który naraził ludzi i rozbił mega drogi samolot. Błagam, nie mówcie, że tego nie rozumiecie. Powinien być pośmiertnie zdegradowany, Choć wy pewnie chcecie jego odznaczenia, awansu i emerytury wojskowej dla żony?".

Wpisy Migalskiego skrytykowali politycy i wojskowi. Sam politolog odniósł się natomiast do sprawy w rozmowie z

. Pytany o to, dlaczego nazwał pilota "przestępcą", nie pamiętał nawet, że użył takiego słowa. 

- Napisałem, że jest przestępcą? Jeśli tak było to przepraszam, tam były chyba trzy wpisy… Być może niektóre sformułowania były zbyt ostre, natomiast

Komentarze? Niespecjalnie się nimi przejmuję, ponieważ

- mówi.

Migalskiego zapytano również o to, skąd przekonanie, że doszło do błędu pilota.

- To znaczy, jeśli nie było tam awarii samolotu, bądź nie doszło do jakiegoś zawału serca pilota, to mamy do czynienia z sytuacją, że przez brawurę, brak umiejętności czy jeszcze jakieś inne czynniki, pilot nie tylko pozbawił sam siebie życia, i to nie w walce tylko na show, ale również rozbił maszynę, która - ja nie jestem specjalistą od lotnictwa - kosztuje, rozumiem, że kilkadziesiąt, być może nawet kilkaset milionów złotych. Jestem dokładnie w tej samej sytuacji jak wszyscy ci, którzy składają szczere kondolencje i żałują odejścia tego pilota. Nikt nic nie wie, natomiast

, który powinien zostać za chwilę odznaczony, a jego postawa ma być wzorcem do naśladowania, a

.

Migalski zaznacza też, że jeśli okaże się, że katastrofa nie wydarzyła się z winy pilota, to

za swoje słowa.

- Jeśli okaże się, że tam nie była to wina pilota, tylko inne czynniki, będę pierwszy, który przeprosi za te moje ostre słowa. Natomiast jeśli będzie inaczej i się okaże, że ta maszyna, na którą wszyscy się złożyliśmy, została rozbita przez brawurę bądź niewyobrażalny błąd pilota, to mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy dzisiaj formułują wobec mnie epitety o wiele ostrzejsze niż ja zawarłem w swoich wpisach, przeproszą mnie - mówi Migalski.

Na Twitterze chwali się zasięgami swoich wpisów.