
fot. East News
Kilka dni temu na posiedzeniu Rady Ministrów przyjęto
projekt o zaostrzeniu przepisów
, których celem jest
zwiększenie ochrony funkcjonariuszy publicznych, ratowników medycznych
oraz osób, narażających swoje życie i zdrowie podczas ratowania innych. Nad projektem ustawy pracowało Ministerstwo Sprawiedliwości.
- Bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem. Nie ma przyzwolenia na przemoc wobec osób, które pomagają innym. Bez względu na to czy jest to ratownik medyczny, policjant, strażak czy każdy obywatel, który ratuje innych. Wszyscy musimy też czuć się bezpiecznie idąc np. do przychodni, szpitala czy urzędu. Bezkarność tych, którzy odważą się zaatakować musi się skończyć - powiedział Minister Sprawiedliwości Waldemar Żurek.
Rzecznik rządu Adam Szłapka już po posiedzeniu rządu wskazał, że projekt ten był
oczekiwany przez środowisko
i jest dla niego szczególnie istotny w związku z coraz częściej pojawiającymi się atakami.
Jak przekazał resort sprawiedliwości,
w 2024 roku odnotowano 3,2 mln interwencji dotyczących ratowników
. W tym czasie
zgłoszono również 3 tys. ataków na ratowników
.
- Jest to ustawa niezwykle istotna i oczekiwana społecznie. Za atak na policjanta, strażaka czy ratownika medycznego lub kogoś, kto pomaga innej osobie narażając się na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czyli wszystkie też te osoby, które interweniują w tych sytuacjach, będzie
grozić kara pozbawiania wolności od trzech miesięcy do pięciu lat
- powiedział.
- Do tej pory za naruszenie nietykalności funkcjonariusza w związku z pełnieniem obowiązków służbowych groziły trzy lata pozbawienia wolności, a za atak na pomagającego obywatela podejmującego interwencję na rzecz ochrony bezpieczeństwa kara wynosiła do dwóch lat pozbawienia wolności - zaznaczył Szłapka.
Ministerstwo Sprawiedliwości, które pracowało nad projektem wskazuje, że nowe regulacje, które zaproponowano, mają być uzupełnieniem funkcjonującego już w Kodeksie przepisu o napaści na funkcjonariusza za pomocą "niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego".
W obecnie obowiązujących przepisach trudności w jednoznacznym określeniu sprawia pojęcie "niebezpiecznego przedmiotu". Nowy przepis ma tym razem kłaść nacisk na narażenie życia poszkodowanego, a nie na przedmioty użyte do ataku:
- Mieliśmy dużo przypadków, że ratownik medyczny został przez kogoś zaatakowany. Chodzi o funkcjonariuszy, policjantów i strażników granicznych. To ważna zmiana - zauważał na konferencji prasowej Adam Szłapka.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało także
kary dla osób, które obrażają albo grożą ratownikom zawodowym
:
- Za agresywne zachowanie w miejscu publicznym, np. w szpitalu czy urzędzie, grozić będzie
kara aresztu, ograniczenia wolności, grzywny od 1000 do 5000 złotych lub 1000 złotych mandatu
. Taka sama kara będzie grozić za zakłócanie spokoju i porządku publicznego pod wpływem alkoholu lub narkotyków i innych środków odurzających, np. dopalaczy - przekazali przedstawiciele resortu sprawiedliwości.
Co więcej, w projekcie ustawy zapisano, że sąd będzie publikował wyrok, czyli ujawniał sprawcę ataku na funkcjonariusza publicznego, czy ratownika. Tak będzie się działo na wniosek pokrzywdzonego, o ile sprawca zostanie skazany. Wskazano także, że jeśli ktoś zostanie przyłapany na gorącym uczynku i do ataku dojdzie w szpitalu, przychodni, urzędzie lub w trakcie akcji medycznej, wówczas policja ma obowiązek, a nie tylko możliwość, zatrzymać go i doprowadzić do sądu, gdzie sąd
w trybie przyspieszonym
osądzi sprawcę.
Rzecznik rządu pytany o konkretny termin, kiedy zmiany mogą wejść życie, nie potrafił go wskazać, ze względu na dalszą drogę legislacyjną. Dodał jednak, że nie uważa, by prace nad projektem były opóźniane:
- Po przyjęciu ustawy przez rząd, jest ona niezwłocznie wysyłana do Marszałka Sejmu. Nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby ona była procedowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu. (…) Potem Senat i podpis prezydenta, więc zanim ta ustawa, która została przyjęta przez Radę Ministrów, wejdzie w życie, to jeszcze trochę minie. Natomiast nie ma żadnego powodu, żeby ten proces zwalniać - doprecyzował.