
fot. Facebook @renata.janik.967, @Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz / X @Kpelczynska
Minister funduszy i polityki regionalnej
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
wezwała
Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Renatę Janik
do
zwrotu 4,365 mln zł
. Chodzi o sprawę z 2019 roku. Wówczas Janik, pełniąc funkcję wicemarszałka województwa świętokrzyskiego, podpisała
dwa aneksy do umowy przedłużającej rozliczenie dotacji z UE
, którą udzielono
firmie związanej z partnerem jej córki
. Pod adresem Janik, pojawiły się wtedy zarzuty
o konflikt interesów i nepotyzmu
.
Okazuje się, że sposób przyznania dotacji zakwestionował niedawno
Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych
. Obecna Marszałek Województwa Świętokrzyskiego tłumaczy, że decyzję o przyznaniu dotacji podjął poprzedni zarząd województwa świętokrzyskiego. Wówczas funkcję marszałka pełnił Adam Jarubas. Janik miała także tłumaczyć, że
nie miała wpływu na ocenę wniosku ws. dotacji i jego procedowanie
.
Pełczyńska-Nałęcz o sprawie wspomniała wczoraj w rozmowie z dziennikarzami w kontekście pytań o nieprawidłowości w przyznawaniu środków z KPO:
- Jeżeli zostanie wykryta nieprawidłowość, to jest możliwość wystąpienia i zażądania zwrotu środków - stwierdziła Pełczyńska-Nałęcz.
- Podam państwu przykład. My dzisiaj rozmawiamy o KPO, i o jego szczególnym elemencie, jakim jest HoReCa, ale na przykład ja dzisiaj wystąpiłam do województwa świętokrzyskiego o zwrot środków 4,5 miliona z projektu, który został skontrolowany. Wniosek jest taki, że tam zaistniał konflikt interesów. Występujemy do Urzędu Marszałkowskiego o zwrot środków - dodała.
Dziś po raz kolejny szefowa resortu funduszy i polityki regionalnej odniosła się w mediach społecznościowych:
"Wezwałam Panią Marszałek Województwa Świętokrzyskiego do zwrotu 4,365 mln zł publicznych pieniędzy z inwestycji funduszowych, ponieważ doszło do konfliktu interesów.
Pani Marszałek podpisała umowę na dotacje dla firmy partnera życiowego swojej córki
. Na dodatek wbrew funduszowym zasadom nie ujawniła, że występuje tu konflikt interesów. Decyzja została poprzedzona szczegółowymi kontrolami Ministerstwa i instytucji ścigającej nadużycia finansowe w Unii. Wynik kontroli jest jednoznaczny" - napisała.
"Każda złotówka, którą ktoś weźmie nieuczciwie z inwestycji - jest odbierana i przeznaczana na inwestycje uczciwe. Słucham obywateli, którzy korzystają z jawności danych i dziękuję za ich zaangażowanie. Natomiast uprzedzam: nie ma i nie będzie żadnych "ziobryzmów" - czyli egzekucji funduszowych na podstawie przypadkowych domniemań, internetowych "linczów" i politykierskich pomówień. Uczciwi przedsiębiorcy (a tych jest zdecydowana większość) oraz wszyscy uczciwi inwestorzy (też zdecydowana większość) mogą i powinni się czuć w Polsce bezpiecznie" - dodała.
Sprawą już jakiś czas temu interesowali się posłowie Platformy Obywatelskiej Roman Giertych i Lucjan Pietrzczyk. Złożyli oni doniesienie do prokuratury. Ta badała sprawę, jednak ostatecznie ją umorzyła:
- Zostało przeprowadzone postępowanie dowodowe. Zostali przesłuchani świadkowie, zgromadzono szeroką dokumentację na podstawie całości materiału dowodowego. Prokurator uznał, że brak jest znamion czynu zabronionego - informowała w styczniu br. prokurator Edyta Pawlik-Zatońska z Prokuratury Kielce-Wschód.
Pełczyńska-Nałęcz odnosiła się również do tego aspektu. Przekazała, że "naruszone zostały zasady inwestowania funduszy" dlatego resort żąda zwrotu środków:
Sama Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Renata Janik odniosła się do wezwań szefowej resortu funduszy i polityki regionalnej w oświadczeniu. Stwierdziła, że wezwanie traktuje, jako żart:
"Pismo, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej odbieram w kategorii żartu, bowiem z treści tego pisma wprost wynika, że zarówno OLAF, jak i Ministerstwo nie mają żadnych merytorycznych uwag do przyznanej dotacji, a treść tego pisma w sposób oczywisty świadczy, że jest motywowane wyłącznie politycznie, dodatkowo jeżeli zwrócimy uwagę na czas w jakim zostało wysłane to jest - w momencie kiedy Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, a personalnie
Pani Minister Pełczyńska-Nałęcz ma na głowie poważniejsze problemy związane z jachtami, kebabami i klubami swingersów
" - przekazała w oświadczeniu.
"Uważam, że aktualnie to tymi problemami powinno zajmować się Ministerstwo, a nie rzekomą aferą z 2018 roku, w której w wyniku przyznanej dotacji firmie, powstało w Kielcach około 40 miejsc pracy, a suma należności publiczno - prawnych wygenerowanych przez tę firmę przyniosła dla skarbu państwa i samorządu środki wielokrotnie przekraczające wartość przyznanej dotacji"- dodała.
Co więcej, Janik zapowiedziała, że
jeśli resort nie wycofa swoich żądań, wówczas skieruje sprawę do sądu
:
"Jeżeli Ministerstwo się nie opamięta, to zapraszamy na drogę postępowania sądowego przed niezależnymi i niezawisłymi polskimi sądami" - stwierdziła na koniec.