Logo
  • DONALD
  • FIRMA PRODUKUJĄCA SZAMBA POZWANA ZA KRADZIEŻ GŁOSU LEKTORA I WYKORZYSTANIE GO W REKLAMIE PRZY UŻYCIU AI 

Firma produkująca szamba pozwana za kradzież głosu lektora i wykorzystanie go w reklamie przy użyciu AI 

24.11.2025, 13:00
fot. Shutterstock / Facebook
Serwis Polscy Lektorzy informuje, że do sądu wpłynął właśnie
pierwszy w Polsce pozew o kradzież głosu lektora przy użyciu AI
i bezprawne wykorzystanie go w reklamie. Chodzi o
Jarosława Łukomskiego
, właściciela jednego z najbardziej rozpoznawalnych głosów w kraju, który został wykorzystany przez firmę z branży wodno-kanalizacyjnej produkującej szamba. 
Firma miała wykorzystać głos Łukomskiego w
kilkunastu spotach reklamowych
emitowanych w internecie. 
- Nie jestem zaskoczony... raczej rozczarowany. I zły. Rozmawialiśmy o tym wiele razy, wszyscy wiedzieliśmy, że to może spotkać każdego z nas. Ale i tak jest to pewnego rodzaju szok. Dziwne i nieprzyjemne uczucie. No i oczywiście złość, bo w końcu ktoś wykorzystał kawałek ciebie - mówi Łukomski cytowany przez serwis Polscy Lektorzy.  
- Zdarzało mi się w życiu zapomnieć o czymś, co czytałem. Ale zawsze wiem, jak czytam, a jak nie czytam, i w jakich projektach brałem udział. 
Dlatego był to tak ogromny szok i cios usłyszeć, jak ktoś w bezczelny, arogancki sposób, w ogóle się ze mną nie kontaktując, skorzystał ze sztucznie wygenerowanego mojego głosu
- dodaje w rozmowie z
Gazetą Wyborczą
Łukomski jest jednym z lektorów, którzy od pewnego czasu współpracują z firmą
Mikrofonika
nad wykorzystaniem głosu przez AI. Celem projektu jest stworzenie profesjonalnego "banku głosów", ale również zabezpieczenie praw lektorów przed tego typu sytuacjami i reagowanie na próby nielegalnego wykorzystania popularnych głosów. 
- Wiedzieliśmy, że w końcu AI wejdzie do naszego zawodu, ale
chcieliśmy mieć nad tym kontrolę.
Nie zdążyliśmy jeszcze naszego produktu skomercjalizować. I pojawiła się reklama ze sztucznie wygenerowanym moim głosem - mówi lektor w rozmowie z
Wyborczą
Według jego prawnika, doszło do
kradzieży
i taka interpretacja znalazła się w pozwie, który w piątek wpłynął do Sądu Okręgowego w Warszawie. 
- W skrócie: firma, która ma ponad 30 milionów przychodu, decyduje, że w swoich reklamach użyje jednego z najbardziej rozpoznawalnych głosów w Polsce. W tym nie ma nic złego. Nawet warto pochwalić takie roztropne działanie. Jednak zamiast zamówić nagranie, postanawia wygenerować sobie ten głos za darmo, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo jak, nie wiadomo z jakich materiałów i nie informując o tym lektora. Po czym emituje reklamy z tak wygenerowanym "głosem".
Ja nazywam to po prostu kradzieżą.
Taka jest moja interpretacja. I zapewniam, że znajdzie potwierdzenie w sądzie - mówi Tomasz Bartos cytowany przez serwis Polscy Lektorzy. 
Firma Mikrofonika zapewnia, że
próbowała rozwiązać spór polubownie,
jednak firma produkująca szamba nie chciała współpracować. Rozmowy w tej sprawie ciągnęły się od maja. 
- Mój klient podejmował daleko idące próby polubownego rozwiązania sporu. Co więcej - po odpowiedzi ze strony kancelarii klienta, która podważała istotę praw osobistych pana Jarosława i ogólnie kwestionowała zasadność roszczeń, kontynuowałam samodzielnie rozmowy, próbując uświadomić stronie pozwanej wagę problemu.
Ta niestety nie wyraziła zainteresowania ugodą - 
mówi mecenas Martyna Majewska, pełnomocniczka Mikrofoniki, dodając, że warunki ugody były dla pozwanej spółki bardzo atrakcyjne. 
W ocenie mecenas Wiktorii Stasiewicz, która reprezentuje Mikrofonikę w sprawach dotyczących naruszenia praw autorskich, doszło do
"kumulacji naruszeń"
. Jak tłumaczy, należy zwrócić uwagę na
straty wizerunkowe
, jak i
straty majątkowe
.
- Zasadnicze znaczenie w sprawie mają jednak
dobra osobiste
. To bardzo poważna sprawa – nie wiemy, komu został udostępniony głos lektora. To chroniona prawnie wartość, niezbywalna i ściśle powiązana z każdym człowiekiem. Do tego dochodzi do potencjalnego naruszenia przepisów RODO. Dla maszyny są to dane. Dla nas to część naszej tożsamości - mówi. 
Sam Łukomski podkreśla, że sprawy
nie można zignorować,
bo mogłoby stać się "przyczynkiem do bezprawnego wykorzystywania głosów również innych lektorów"
- Chcemy wzbudzić w reklamodawcach, którzy dopuszczają się takich praktyk, szacunek do ludzkiej pracy i podkreślić, że głos jest częścią ludzkiego wizerunku i tożsamości. 
Wyrok w tej sprawie byłby precedensem i odpowiedzią na wyzwania współczesności
- mówi w rozmowie z
Gazetą Wyborczą.
 
Sam lektor, jak i firma Mikrofonika nie chcą podawać nazwy firmy.
Gazeta Wyborcza
ustaliła natomiast, że chodzi o spółkę
JFC Polska z Karpina,
która specjalizuje się we wdrażaniu rozwiązań kanalizacyjnych. Reklamy z głosem Jarosława Łukomskiego firma wycofała już z mediów społecznościowych, nie chce jednak odpowiadać na pytania kierowane do niej przez dziennikarzy. 
Sprawa wywołała ogromne poruszenie w środowisku lektorów.
Jarosław Juszkiewicz
, który rok temu sam
został zastąpiony przez AI w Google Maps
, nagrał
film
, na którym
porównał głos Łukomskiego z tym wygenerowanym przez AI.
Podkreślił jednak, że czymś innym jest rozwój technologii, z którego skorzystało Google, a czym innym "chamska kradzież". 
-  To są jaja. Byłem pierwszym lektorem, który dołączył do projektu VO+AI. Między innymi właśnie po to, by chronić się przed takimi sytuacjami. Ale nigdy bym nie pomyślał, że ktoś będzie kwestionował moje prawo do dysponowania własnym głosem. Takie postawy muszą zostać napiętnowane, inaczej będziemy okradani na większą skalę i bez końca - mówi natomiast inny lektor,
Jacek Brzostyński. 

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA