Floryda i Kuba mierzą się z uderzeniem huraganu, przez powódź na niektórych ulicach pływają rekiny

Wczoraj wieczorem czasu polskiego

uderzył w

w pobliżu wyspy Cayo Costa. Jest to huragan czwartej kategorii w pięciostopniowej, rosnącej skali Saffira-Simpsona. Uznawany jest za "ekstremalnie niebezpieczny". Prędkość wiatr osiąga nawet 240 km/h.

W pierwszej kolejności Ian nawiedził Kubę. Największe zniszczenia odnotowano w zachodniej części wyspy w prowincji Pinar del Rio. Na skutek działania żywiołu zginęły dwie osoby.

Na kilka dni przed tym zjawiskiem pogodowym gubernator Florydy Ron DeSantis zaapelował do mieszkańców o zachowanie ostrożności i pozostanie w domach.

- W pewnym momencie może się wydawać, że zapanował spokój, ale to może oznaczać, że znalazłeś się w oku huraganu - powiedział gubernator.

Z uwagi na niebezpieczeństwo,

Zamknięto międzynarodowe lotniska w Saint Petersburg na półwyspie Pinellas i Tampie. W mieście Naples na Florydzie władze wprowadziły w środę godzinę policyjną, w całym stanie zorganizowano ponad 175 centrów ewakuacyjnych.

Po uderzeniu huraganu we Florydę szacuje się, że

. Jak podają lokalne media, wiatr był tak potężny, że zrywał gałęzie z drzew i niszczył budynki. Powstałe w wyniku huraganu fale miały po kilka metrów wysokości, przelewając wody z Zatoki Meksykańskiej do miasteczek półwyspu, przez co na ulicach pojawiły się rekiny.

Narodowe Centrum Huraganów poinformowało, że huragan uderzył w jeden ze szpitali. Fala była tak duża, że zalała dolny poziom budynku, gdzie znajduje się izba przyjęć.

Ian był najsilniejszym huraganem, jaki pojawił się w ostatnich dekadach na zachodnim wybrzeżu Florydy. Na udostępnionych w sieci nagraniach, można zobaczyć zniszczenia, których dokonał żywioł. Korespondent RMF FM w USA podaje, że zniszczenia na Florydzie będzie się szacować w miliardach dolarów.