Sukces Helsinek wywołał falę komentarzy w Polsce, brak wypadków śmiertelnych wynikał z ograniczeń prędkości

Władze

ogłosiły, że w ciągu ostatniego roku w mieście

. Według tamtejszych ekspertów udało się to osiągnąć przede wszystkim dzięki

Informacja o sukcesie Helsinek odbiła się szerokim echem na polskim Twitterze, gdzie pojawiły się dyskusje o sensowności ograniczenia prędkości w miastach.

Jak przypomina Politico, liczba ofiar śmiertelnych na drogach spada w całej Unii Europejskiej, a w 2024 był to spadek o 3 pkt proc. Rok bez wypadku jest jednak ogromnym osiągnięciem dla dużych miast. Helsinki co prawda są jedną z mniejszych stolic w UE, liczącą ok. 690 tys. mieszkańców, ale codziennie w całym obszarze metropolitalnym mieszka lub dojeżdża do pracy

. 

W 2021 roku Helsinki wprowadziły nową strategię opartą na krajowej

, której celem jest osiągnięcie zerowej liczby ofiar śmiertelnych w ruchu drogowym. Jej głównym elementem było

. Limity egzekwowano m.in. za pomocą 70 nowych fotoradarów. Jak pokazują dane zebrane przez Liikenneturva , fińską agencję bezpieczeństwa ruchu drogowego, od tej pory liczba ofiar śmiertelnych w Helsinkach spada, a w ostatnim roku wyniosła 0. 

Roni Utriainen, inżynier ruchu w miejskim wydziale środowiska, podkreśla w rozmowie z fińską prasą, że sukces ten wynika z "wielu czynników",  ale

. Istotne okazało się też wdrożenie długoterminowych

dotyczących mobilności i rozwoju miejskiego, a także szereg zmian i modernizacji na samych drogach. Przykładowo, w wielu miejscach zwężono drogi i posadzono drzewa, aby kierowcy czuli się "mniej komfortowo". Uzasadniano to tym, że skomplikowana zabudowa zmusza kierowców do ostrożniejszej jazdy. 

Helsinki dokonały też wielu

, w tym nową linię tramwajową. Statystyki wskazują, że na przestrzeni ostatnich lat w mieście udało się ograniczyć korzystanie z samochodów, a co za tym idzie liczbę wypadków. W 2003 roku liczba ofiar wypadków wynosiła 727, w 2023 było to tylko 14.

Informacja o sukcesie Helsinek odbiła się szerokim echem w polskich mediach i na Twitterze, gdzie szybko pojawiły się

. Najwięcej komentarzy zebrał post prawicowego publicysty

"Helsinki chwalą się, że od roku nie było śmiertelnej ofiary wypadku drogowego. Super. Tyle że osiągnięto to kosztem absurdalnego obniżenie limitu prędkości do 30 km/h i maksymalnego utrudnienia jazdy samochodem. Podpowiem, że gdyby zakazano używania prywatnych aut całkowicie, byłby to wynik niemal gwarantowany i trwały.

czy efektywności przemieszczania się. Wszystko podporządkowane jest jednemu celowi, nieważne, za jaką cenę. Tymczasem wypadki są naturalną częścią ludzkiej rzeczywistości i z tym się po prostu trzeba pogodzić. Można starać minimalizować prawdopodobieństwo ich wystąpienia, ale w rozsądnych granicach" - napisał.

Pod jego wpisem pojawiło się wiele komentarzy, pojawił się m.in. argument, że zwolnienie do 30 km na godzinę to nie jest zbyt dużo, jeśli może uratować chociaż jedno ludzkie życie. Warzecha uznał go za

i przypomniał swój wpis sprzed dwóch tygodni, wówczas dotyczący obowiązku używania kasków rowerowych przez dzieci:

Warzecha stwierdził też, że

oraz że "ludzkie życie w ujęciu statystycznym nie może być usprawiedliwieniem dla postępującego odbierania wolności". Podobnych komentarzy w sieci można znaleźć więcej.

Wczoraj do dyskusji o ograniczeniu prędkości włączył się

"Od dwóch dni czytam meltdowny ludzi, którzy przeżywają fakt, że ograniczenie prędkości do 30 km/h w Helsinkach przyniosło spodziewany efekt w postaci braku śmiertelnych wypadków. Oczywiście najpopularniejszym argumentem jest coś w stylu: JAKBY OGRANICZYLI PRĘDKOŚĆ DO KILOMETRA NA GODZINĘ, TO W OGÓLE BY NIE BYŁO WYPADKÓW. Niestety, to pokazuje w jakim miejscu jesteśmy jako społeczeństwo. I nawet nie chodzi o to, że dla wielu z nas symbolem wolności jest wolność do zabicia siebie i innych ludzi jadąc 150 km/h w zabudowanym, tylko o sposób konstruowania argumentów, który polega na pchaniu wszystkiego w stronę absurdu. Bo

A w naszej sytuacji demograficznej powinniśmy dbać o to, żeby ludzie, którzy już się urodzili, żyli jak najdłużej i jak najzdrowiej" - napisał dziennikarz.

"Helsinki właśnie odnotowały cały rok bez wypadku śmiertelnego na drogach. Czy może być lepszy cel polityki miejskiej?? Niestety, w Warszawie to na razie niemożliwe, bo

" - napisał z kolei Jan Mencwel, radny Warszawy z ramienia Miasto Jest Nasze.

"Polską rządzi od 1989 r neosarmacja, która z warcholstwa uczyniła swoją doktrynę. Mamy być kolonią korpo i januszexu, zaściankiem Europy. Każdą pozytywną zmianę topi w hasłach zamachu na szlachecką wolność - tutaj wolność do zabijania ludzi na drogach" - skomentował Jan Śpiewak.