Niemiecka lewica apeluje, żeby nie dawać broni Ukrainie, bo i tak nie wygra i nie będzie pokoju

Niemiecka lewicowa polityk

i działaczka na rzecz praw kobiet

wezwały

do

. Kobiety przygotowały

, pod którym podpisało się 69 osób. Wśród podpisanych znaleźli się naukowcy, publicyści, artyści, politycy, m.in. teolog Margot Kaessmann, piosenkarz Reinhard Mey i były komisarz UE Günter Verheugen. Stwierdzono w nim, że Scholz i Niemcy powinny przewodzić sojuszowi dążącemu do negocjacji na rzecz pokoju.

"Dziś 352 dzień wojny na Ukrainie. Do tej pory zginęło ponad 200 000 żołnierzy i 50 000 cywilów. (...) Jeśli walki będą się toczyć w ten sposób, Ukraina wkrótce stanie się wyludnionym, zdewastowanym krajem. I wielu ludzi w całej Europie też boi się eskalacji wojny. Boją się o przyszłość swoją i swoich dzieci" - stwierdziły na wstępie autorki "Manifestu".

Wagenknecht i Schwarzer wskazują, że Zełeński sukcesywnie chce kolejnych dostaw nowego sprzętu, by pokonać Rosję, a to i tak Ukrainie się nie uda:

"Prezydent Zełenski nie ukrywa swojego celu. Po obiecanych czołgach domaga się teraz myśliwców, rakiet dalekiego zasięgu i okrętów wojennych – żeby pokonać Rosję na całej linii? Nieuchronnie stoczymy się w kierunku wojny światowej i wojny nuklearnej? Wspierana przez Zachód Ukraina może wygrywać pojedyncze bitwy. Ale

" - dodają.

Działaczki wskazują, że

"Negocjacje nie oznaczają poddania się. Negocjacje to szukanie kompromisów po obu stronach. W celu zapobieżenia setkom tysięcy kolejnych zgonów (...).

. Czas nas posłuchać!" - napisano.

"Wzywamy kanclerza do powstrzymania eskalacji dostaw broni. Teraz! Powinien on przewodzić silnemu sojuszowi na rzecz zawieszenia broni i negocjacji pokojowych zarówno na szczeblu niemieckim, jak i europejskim. Bo każdy stracony dzień kosztuje do 1000 kolejnych istnień ludzkich - i przybliża nas do III wojny światowej" - dodano.

Zobacz też: