
fot. president.gov.by
Ziemniaki
są jednym z
podstawowych produktów spożywczych na Białorusi.
W ostatnim czasie kraj ten jednak
cierpi na niedobór tego produktu
. Wielu ekspertów wskazuje, że brak ziemniaków wynika z
polityki narzuconej przez reżim Łukaszenki
i nałożenia
górnej ceny ziemniaków
. Była ona tak niska, że wielu rolników
zrezygnowało z ich uprawy
. Wielu rolników zdecydowało się także na sprzedaż swoich zbiorów do Rosji, gdzie oferowano wyższe ceny.
Okazuje się, że białoruski przywódca nie dopuszcza do siebie myśli, że w sklepach może brakować ziemniaków, dlatego też zdecydował się na
wprowadzenie kar dla sklepów
. Teraz sklepy, które nie dostarczą lub nie zapewnią odpowiedniej dostępności ziemniaków z państwowych zapasów stabilizacyjnych, będą
karane grzywnami w wysokości od 5 do 200 "kwot bazowych"
. Kwota kar może sięgać od 210 do 8,4 tys. rubli białoruskich, a to odpowiada widełkom od
235 do 9,4 tys. złotych
.
Białoruski przywódca w swoich wypowiedziach sugerował, że
ziemniaki zniknęły ze sklepowych półek, ponieważ właściciele sieci handlowych umyślnie je ukrywali
, aby wykazać nieefektywność jego rządów.
Miesiąc temu Łukaszenka podpisał "dekret antydeficytowy", który pozwala sieciom handlowym zaciągać kredyty oprocentowane na trzy procent, by te mogły kupić wcześniej jeszcze niezebrane warzywa, takie jak ziemniaki, kapustę, marchew, buraki i cebulę.