Według danych IMGW
 znacznie spada wilgotność gleby
. Z uwagi na to, że w najbliższym czasie
 nie prognozuje się opadów,
 które poprawiłyby sytuację, rolnicy szykują się na najgorsze. 
'Przez tego wirusa ludzie stracili z pola widzenia coś gorszego,
 postępujące pustynnienie naszego kraju, suszę.
 My, rolnicy pracując w polu widzimy to wyraźnie, 
to niczego dobrego nie wróży
. A połączenie epidemii i wynikającej z tego recesji gospodarczej, bezrobocia, biedy z suszą, czyli mniejszą liczbą żywności na rynku przez co wyższymi cenami (pamiętacie ceny pietruszki!) zwiastuje wielką 
katastrofę w Polsce"
 - pisze 
Jakub Gierej,
 rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego. 
Opinię rolnika podzielają komentujący.
"Ozime się zwinęły, jare nie chcą wychodzić od miesiąca, trawy suche jak w lipcu. Będzie rok bardzo słaby" - piszą. 
Gierej zwraca też uwagę na zagrożenie pożarowe. 
"Poza tym, niewchodzenie do lasu 
ma teraz szczególnie duże znaczenie w związku z zagrożeniem pożarowym
 (przecież nikt nie chce tutaj drugiej Australii). Bądźcie przygotowani na najgorsze".
"
Prawie wszędzie mamy najwyższy stopień zagrożenia pożarowego.
 W tym roku na ochronę ppoż. wydamy 100 mln zł" - pisze na Twitterze rzeczniczka Lasów Państwowych.