Rolnicy rozpoczęli strajk, ostrzegają, że Polskę zaleje tańsza, ale gorsza żywność

W piątek rolnicy rozpoczęli

, która ma potrwać co najmniej przez miesiąc. Domagają się m.in. ochrony rynku i ograniczenia importu żywności z Ukrainy i państw Mercosur. Zapowiadają też dużą demonstrację w Warszawie i Brukseli.

Rolnicy wyjechali ciągnikami na ulice przede wszystkim w

. W sumie odnotowano blokady i utrudnienia w 52 miejscach w kraju. Piątkowy protest to jednak dopiero początek akcji, którą rolnicy planują na cały miesiąc.

- Nie walczymy o przywileje, tylko o przetrwanie. Polskie rolnictwo znalazło się na krawędzi, a bez realnych działań rządu wielu gospodarzy nie dotrwa do wiosny - mówią organizatorzy protestu w rozmowie z farmer.pl.

Jak tłumaczą, ich największym problemem jest

Jako przykład podają pszenicę, która w porównaniu z zeszłym rokiem potaniała o 300 zł na tonie, tymczasem drożeją m.in. nawozy, paliwo czy raty kredytów. Alarmują również, że pogarsza się sytuacja na rynku mięsa i mleka. 

Rolnicy żądają od państwa interwencji, rekompensat i lepszej ochrony rynku. Sprzeciwiają się też

- Nie jesteśmy przeciwko wolnemu handlowi, ale nie możemy konkurować z krajami, gdzie nie obowiązują nasze standardy produkcji i ochrony środowiska.

- tłumaczą. 

Rolnicy przyznają, że chodzi głównie o żywność z Ukrainy i Ameryki Południowej. Obawiają się

(Wspólnym Rynkiem Południa), w skład którego wchodzą Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Boliwia i Urugwaj, a która została zaakceptowana mimo sprzeciwu Polski. 

- Protestujemy w obronie wszystkich Polaków, wszystkich konsumentów. Walczymy o to, żeby Polak miał na stole zdrową żywność. Wiemy, że kraje należące do Mercosur, czy nawet Ukraina, nie mają takich obostrzeń i stosuje się tam bardzo dużo szkodliwych substancji do produkcji żywności - komentuje Paweł Toporek, współorganizator strajku w województwie zachodniopomorskim cytowany przez Polsat News. 

-

Tylko wołowina jeszcze jakoś trzyma, ale to wyjątek - mówi natomiast w rozmowie z topagrar.pl Marcin Bereźnicki, rolnik, który protestował wczoraj w Żninie.  - Bruksela wpuszcza tańszą żywność i nie ma żadnej reakcji na to, co się dzieje na rynku - dodaje. 

- Dzisiaj przez wojnę na Ukrainie czy wolny handel z Mercosur

Uważamy, że skoro jest wolny rynek, a my musieliśmy ponieść ogromne koszty na dostosowanie gospodarstw, to powinno nam się to zwrócić, bo inaczej nie przetrwamy. Nie jesteśmy w stanie konkurować z Mercosurem - komentuje z kolei Łukasz Buchajczyk, reprezentant Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników. 

Szczegółowo u umowie UE-Mercosur pisaliśmy tutaj:

Rolnicy podkreślają, że oczekują od rządu zmian "systemowych".

-

bo jeśli sytuacja się nie zmieni, to my za parę lat nie będziemy mieli po co protestować. Wtedy nas - rolników - już nie będzie. Mamy potężny kryzys w całym rolnictwie. Praktycznie każdy ma problem i obawia się o swoją przyszłość - mówi Janusz Terka, przewodniczący Solidarności Rolników Piotrków cytowany przez topagrar.pl. - Nie przypominam sobie, żeby w rolnictwie była tak trudna sytuacja jak jest teraz. Najgorsze jest to, że nie widzimy jakiś przesłanek do tego, żeby ta sytuacja się zmieniła. I widać, że nie będzie łatwiej tylko trudniej.

Rolnicy zapowiadają, że akcje protestacyjne będą trwały w całym kraju przez co najmniej miesiąc. Rozważana jest również duża

w połowie grudnia. 18 grudnia polscy rolnicy mają z kolei dołączyć do