
Fot. East News / X: @elonmusk
Niemiecki kontrwywiad uznał prawicową partię
AfD za organizację ekstremistyczną
, zagrażającą demokracji i wolnościowemu porządku państwa. Ta decyzja znacząco ułatwi służbom inwigilację struktur partii, ale
nie oznacza delegalizacji ugrupowania
. Aby zakazać jego działalności, do Trybunału Konstytucyjnego wystąpić musiałby Bundestag, Bundesrat lub rząd. Nowa klasyfikacja AfD może jednak
zmotywować któryś z tych organów do takiego ruchu
.
Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV), czyli niemiecki kontrwywiad, już wcześniej podejrzewał AfD o działania ekstremistyczne przeciwko demokracji. Teraz BfV złożył obszerny raport, przeznaczony wyłącznie do użytku wewnętrznego, który potwierdza te podejrzenia i
klasyfikuje AfD jako ruch skrajnie prawicowy
. Daje to kontrwywiadowi większe możliwości monitorowania działalności ugrupowania.
"Dominujące w partii etniczno-pochodzeniowe rozumienie narodu
nie jest zgodne z wolnym demokratycznym porządkiem podstawowym
. Konkretnie AfD uważa na przykład, że niemieccy obywatele z pochodzeniem migracyjnym z krajów muzułmańskich nie są równoprawnymi członkami narodu niemieckiego zgodnie z etniczną definicją postulowaną przez partię" - napisał BfV w swoim oświadczeniu.
- Oświadczenia i stanowiska partii oraz czołowych przedstawicieli AfD
naruszają zasadę godności ludzkiej
- skomentowali wiceprezesi BfV Sinan Selen i Silke Willems.
Już wcześniej w trzech krajach związkowych Niemiec (Turyngii, Saksonii i Saksonii-Anhalt) urzędy landowe kontrwywiadu potwierdziły, że lokalne struktury AfD są ruchami skrajnie prawicowymi. Rozszerzenie tej klasyfikacji na całą partię jest kluczowe dla dalszych działań BfV, ponieważ
umożliwi skuteczniejsze gromadzenie wewnętrznych informacji
. Poszerzy możliwości kontrwywiadu w wykorzystywaniu poufnych informatorów, nagrywaniu obrazu i dźwięku i ogólnej obserwacji.
Decyzję BfV potępili już amerykańscy politycy oraz Elon Musk.
JD Vance nazwał AfD najpopularniejszą partią w Niemczech
, którą chcą zniszczyć biurokraci. Z kolei sekretarz stanu USA Marco Rubio napisał na swoim profilu, że "to nie jest demokracja, tylko tyrania w przebraniu":
"Niemcy właśnie nadały swojej agencji szpiegowskiej nowe uprawnienia do inwigilacji opozycji.
To nie jest demokracja - to tyrania w przebraniu.
Prawdziwym ekstremizmem nie jest popularna AfD (która zajęła drugie miejsce w ostatnich wyborach), lecz zabójcza polityka otwartych granic imigracyjnych prowadzona przez establishment, której AfD się sprzeciwia" - czytamy we wpisie.
Sekretarzowi odpowiedziało niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych:
"To jest demokracja. Ta decyzja jest wynikiem
gruntownego i niezależnego dochodzenia
mającego na celu ochronę naszej Konstytucji i praworządności. To niezależne sądy będą miały ostatnie słowo. Dowiedzieliśmy się z naszej historii, że ekstremizm prawicowy musi zostać powstrzymany."
Po stronie Rubio i Vance’a stanął miliarder Elon Musk.
Jego zdaniem AfD jest partią centrową
, a nazywanie jej ekstremistyczną jest "skrajnym atakiem na demokrację".
Uznanie AfD za ruch ekstremistyczny skrytykował również Krzysztof Bosak. W rozmowie dla Onetu stwierdził, że "za chwilę, by uczestniczyć w demokracji,
trzeba będzie uzyskiwać koncesje od lewicowych elit
". "To nie jest demokracja, a coś na kształt modelu oligarchicznego" - dodał Bosak. Swego czasu również Sławomir Mentzen wypowiadał się o AfD jako "najbardziej propolskiej partii w Niemczech".