Chrust cieszy się taką popularnością, że niektóre nadleśnictwa zaczęły wprowadzać limity

Wygląda na to, że Polacy chętnie skorzystali z rady wiceministra klimatu i zainteresowali się pozyskiwaniem na opał tzw. gałęziówki. Sam

, zachęcając do

podkreślał, że "wzrosły zapytania do nadleśnictw o wskazanie terenu i zgodę na pozyskiwanie drewna opałowego w lokalnych lasach".

Lasy Państwowe przygotowały nawet specjalne wytyczne, które precyzują m.in., że drzewo opałowe najniższej jakości w pierwszej kolejności mogą kupować lokalni mieszkańcy. Dyrekcja Lasów Państwowych zapowiadała natomiast, że znacznie ułatwi samowyrób drewna w lesie, jednocześnie przypominając, że za chrust też trzeba płacić. 

Okazuje się, że zainteresowanie chrustem jest tak wielkie, że

. W sieci pojawiają się też

osób, które zbierają chętnych do zbierania opału.

- W internecie pojawiają się ogłoszenia osób, które szukają chętnych do zbierania suchego drewna w lesie. Tu chodzi o przemysłową skalę i drewno staje się towarem. A my musimy pamiętać, że każdy, kto przychodzi do lasu po drewno, musi przejść odpowiednie przeszkolenie.

- mówi w rozmowie z Radiem Zet rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach

.

Przypomina, że aby zbierać drewno na opał trzeba pozyskać zgodę leśniczego i przejść krótkie szkolenie. Leśniczy powinien wskazać odpowiednie miejsca i poinformować, jakie gałęzie można zbierać. 

- Nie możemy pozyskać z lasów więcej niż wskazują nam plany. To oznacza, że powierzchni, na których można zbierać chrust, nie będzie więcej, a na nich jest określona ilość leżącego drewna. Nie każde drewno też można zebrać, część musi zostać, by wzbogacać glebę.

- mówi rzecznik.