
Fot.: East News / Fot.: @wojciech_krol - X
W kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej
Jarosław Kaczyński
pojawił się przed pomnikiem poświęconym ofiarom tej tragedii, aby wygłosić swoje przemówienie. Słowa polityka zagłuszała jednak
grupa protestujących
, która krzyczała przez megafon słowo "kłamca". W odwecie prezes Prawa i Sprawiedliwości
nazwał demonstrantów
"śmieciami"
.
Kaczyński ocenił, że w dzień miesięcznicy smoleńskiej protestującymi powinny zajmować się służby specjalne. - Tylko niestety my na razie mamy taki rząd i takie służby, które nie wykonują swoich obowiązków. Ale to już niedługo,
przyjdzie czas, że ci ludzie znajdą się tam, gdzie ich miejsce, to znaczy w więzieniach
, a władza polski będzie realizowała polskie interesy - powiedział prezes PiS.
Tym samym Kaczyński zapowiedział, że
niedługo jego partia może wrócić do władzy
. Ocenił on, że należy jak najwcześniej zakończyć rządy Koalicji Obywatelskiej. Krytykując działania obecnych władz, w swoim przemówieniu nawiązał on m.in. do
afery z
Krajowym Planem Odbudowy
.
- Tego się tak panicznie boją. I
te śmiecie, które tu stoją
- nie mówię tu oczywiście o tych, którzy nas wspierają - ale tego boją się także i ci, którzy dzisiaj siedzą w rządowych urzędach. Ci, o których dzisiaj wszyscy w Polsce mówią jednym słowem:
KPO - koryto Platformy Obywatelskiej
. To jest prawda o tych rządach i z tym musimy skończyć - podsumował Kaczyński.
Nazwanie protestujących pod pomnikiem katastrofy smoleńskiej "śmieciami" to kolejna tego typu wypowiedź prezesa PiS w tym tygodniu. W środę 6 sierpnia
nazwał on Radomira Wita "chamem"
. Do tego incydentu doszło chwilę po tym, gdy dziennikarz poprosił Kaczyńskiego o komentarz do wypowiedzi prezydenta
Karola Nawrockiego
.
- Nowy prezydent w pańskiej ocenie chce naprawiać to, co państwo zrobili z wymiarem sprawiedliwości? - zapytał Wit.
Następnie wywiązała się dyskusja pomiędzy dziennikarzem a posłanką
Joanną Lichocką
, która stwierdziła, że Wit "sporo zarabia" za zadawanie tego typu pytań, na co on odparł, aby polityczka "nie mierzyła innych swoją miarą". Dziennikarz nawiązał wówczas do
wysokich zarobków posłanki
w czasach, kiedy pracowała w mediach publicznych.
-
Wie pan co, niech pan się wobec kobiet inaczej zachowuje
- powiedział prezes PiS i zaczął odchodzić. Kiedy Wit spróbował zadać mu kolejne pytanie, Kaczyński stwierdził, że "z chamami nie rozmawia". -
Pan jest chamem
- oświadczył polityk, a następnie odszedł.
Tego samego dnia europoseł Koalicji Obywatelskiej
Krzysztof Brejza
skierował do komisji etyki
wniosek o ukaranie Kaczyńskiego
za słowa wypowiedziane do dziennikarza wykonującego swoje obowiązki służbowe. Brejza podkreślił, że "
pracownicy mediów mają konstytucyjne prawo do zadawania pytań
i uzyskiwania odpowiedzi od osób pełniących funkcje publiczne".