Jak to było z tymi botami Dudy? Rozmawiamy z pracownikiem firmy obsługującej kampanię (WYWIAD)

W piątek

i Radio Zet opublikowały wyniki swojego śledztwa dotyczącego użycia botów w kampanii wyborczej

w 2015 roku. Z dokumentów złożonych w Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że za publikację “automatycznych wpisów” płatnych po

odpowiadała

.

Dziennikarze przyznali, że nie wiadomo, czego dotyczyły wpisy, ale podejrzewają, że chodziło o podgrzewanie wpadek byłego prezydenta, które kosztowały go prezydenturę, m.in. nazwania generała

w japońskim parlamencie “szogunem".

Jak to naprawdę wyglądała ta praca i gdzie publikowano krytyczne wpisy?

 

Gall Anonim: Nie całkiem. Tak, robiliśmy kampanię dla PiS-u, ale to jak to wygląda w mediach to znaczna przesada. Ludzie wyobrażają sobie piętra ludzi piszących pochwalne komentarze albo jakieś kosmiczne technologie podszywające się pod ludzi.

GA: O ile wiem, ludzie nie pisali komentarzy, wszystko robił bot, automat. To znaczy, poza wstępną fazą, gdzie copywriterzy pisali teksty, żeby wrzucić je do automatu. Jeżeli ktoś czytał te komentarze, to można było po jakimś czasie zobaczyć, że to zestawy tych samych zdań w różnych konfiguracjach.

GA: Mediów społecznościowych właściwie nie obsługiwaliśmy. A przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo. Przede wszystkim

GA: Boty nie miały takiej funkcji, albo ja o niej nie wiedziałem. Jedyne co, to zlepki zdań chwalące PiS. To wszystko.

GA: Niczego takiego nie robiliśmy. Nie wiem, może była od tego inna agencja. Ale wtedy też ludzie realnie byli wściekli na Platformę Obywatelską, była beka z Komorowskiego jak dziś z Dudy. Nie trzeba tego podrabiać, ale jak ma się w tym interes, można takie zjawisko eskalować.

GA: To trwało jakieś trzy miesiące. Pracowało dosłownie kilka osób. Wystarczyło paru programistów i paru copywriterów.

GA: Nie, bez przesady. Pracowali tam fajni ludzie i to było dobre miejsce do popracowania na trochę. Były problemy z wypłatami, czasami nawet miesięczne, ale każdy swoje pieniądze w końcu dostał. Firma nie była wydmuszką, normalnie działała od jakiegoś czasu i wykonywała inne zlecenia od innych klientów.

GA: Nie byli. Coś tam było w charakterze umowy, że trzeba było tak ich zapisać.

GA: O tym nic nie wiem.

GA: Tak, nieetyczne, ale bez łamania prawa. Jedyne co zostało złamane, to regulaminy tych portali.

GA: Nie jestem w stanie powiedzieć. Wszystko trwało jakieś trzy miesiące i chodziło o generowanie tych komentarzy, tyle. Nie jest to jakiś szczególny geniusz, a efekty tych działań są znaaaaaacznie rozdmuchane. Coś jak rozdanie iluś tam tysięcy ulotek. Pomoże, ale nigdy decydująco.

GA: Nie, to wszystko. Może jeszcze tylko to, że wątpię, żeby PiS był jedyny, który uciekał się do takich metod.