Białoruś: nauczycielka polskiego ukarana za "polską" parasolkę

Białoruski serwis Tut.by opisuje historię

,

Została aresztowana przez białoruskie służby za

.

Do zatrzymania doszło 3 stycznia, kiedy kobieta opuszczała jeden z mińskich kościołów, w którym śpiewa w chórze Polonez. Rewucka miała wówczas w rękach biało-czerwoną parasolkę, którą

.

- Początkowo wisiała w szafie, jako pamiątka, a potem zaczęłam jej używać. No a gdy na Białoruś nie wpuszczano abp. Tadeusza Kondrusiewicza, to chodziłam z nią wszędzie - mówi Maria Rewucka.

Gdy kobieta pojawiała się w okolicach przejścia podziemnego w pobliżu stacji metra Niamiha, podeszło do niej

. Funkcjonariusze podczas rozprawy w sądzie

.

- Wytłumaczyłam, że nie uważam okrzyk "Niech żyje Białoruś" za coś złego, a po drugie mam jeszcze swój rozsądek i nie będę tak po prostu tego krzyczeć. A po trzecie, jeśli już bym krzyczała, to "Bóg, Honor, Ojczyzna!". Jestem Polką z pochodzenia - dodała.

. Po jednym dniu Rewucka została wypuszczona z aresztu, jednak została ona ukarana grzywną w wysokości 870 rubli, czyli

.

-

- mówi emerytka.

Białoruskie służby zwalczają wszelkiego rodzaju oznaki protestu i krytyki wobec Aleksandra Łukaszenki. W Brześciu milicjanci przyszli do mieszkania, w którym wisiały plisy w tym kolorze i zażądali ich zdjęcia. Kiedy właściciel odmówił, został zatrzymany. Jak podaje Belsat, ma być sądzony we wtorek.

Zobacz też: