Niemcy dowiedzieli się, że polscy politycy chcą wydzierżawić ich elektrownie atomowe i zastanawiają się, co teraz

W

wciąż toczy się spór dotyczący likwidowania

. Obecnie działają jeszcze trzy elektrownie, które mają zostać wygaszone do końca roku. Współrządząca partia FDP oraz opozycja uważają jednak, że atom powinien być dalej wykorzystywany, zwłaszcza w obliczu wojny w Ukrainie. Nie zgadzają się na to jednak SDP i Zieloni. 

W zeszłym tygodniu

wysunęła postulat, żeby 

. 

W czwartek w Sejmie zorganizowano posiedzenie

w tej sprawie. 

- Zdajemy sobie sprawę, że to jest trudny postulat. Ale istnienie tego w przestrzeni publicznej to nagłośnienie absurdu sytuacji, która ma miejsce w Niemczech. To też atrakcyjna oferta dla strony rządzącej: niech Polska powie, że jest gotowa przejąć te jednostki dla ratowania klimatu i solidarności energetycznej - mówił poseł

Sprawą zaczęły się interesować już niemieckie media. O propozycjach polskich parlamentarzystów pisze m.in.

, który zastanawia się, czy to poważna propozycja czy tylko zabieg PR.

Kanał informacyjny

wprost pisze, że inicjatywa

.

"Wschodni sąsiad obawia się, że kryzys energetyczny w Europie, wywołany wojną Rosji z Ukrainą, może się pogłębić bez niemieckiej energetyki jądrowej. Początkowo pomysł wyszedł od małej lewicowej partii Razem, potem debatowała nad nim komisja polskiego parlamentu, choć wiadomo, że inicjatywa nie ma szans" - czytamy.

N-TV cytuje wypowiedź

, eksperta od energetyki w Fundacji Instytutu Reform dla

: 

- Samo wydzierżawienie jest hasłem. Ma zwrócić uwagę na problem, bo oczywiście nie ma najmniejszych szans, żeby Polska mogła przejąć elektrownię, wydzierżawić czy w jakikolwiek inny sposób z nich korzystać. 

Medialne publikacje wykorzystują już politycy, którzy sprzeciwiają się wygaszaniu elektrowni atomowych, np. z partii AfD.