Logo
  • DONALD
  • MICHALKIEWICZ UJAWNIŁ DANE OFIARY KSIĘDZA PEDOFILA I ROBI ZBIÓRKĘ NA SIEBIE

Michalkiewicz ujawnił dane ofiary księdza pedofila i robi zbiórkę na siebie

19.11.2019, 08:00
fot. East News
[reklama]
Na początku ubiegłego roku
poznański sąd
wydał
wyrok w sprawie księdza pedofila Romana B
. z Towarzystwa Chrystusowego, który
wykorzystywał seksualnie 13-letnią dziewczynkę.
Roman B. miał wybrać swoją ofiarę na lekcji religii. Potem zapraszał ją na plebanię. Następnie miały miejsce dramatyczne wydarzenia - ksiądz wywiózł ją od rodziców,
więził i przez kilkanaście miesięcy gwałcił.
Został
skazany na cztery lata więzienia
, dopiero niedawno przestał być księdzem i został wykluczony ze zgromadzenia.
Dziewczyna kilka razy próbowała popełnić samobójstwo. Lekarze zdiagnozowali u niej zespół stresu pourazowego i zespół depresyjny z objawami psychotycznymi.
 Sąd przyznał 24-letniej obecnie Katarzynie (imię zmienione)
 milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty. Zapłacić miał je nie sprawca a jego zgromadzenie.
W październiku 2018 roku Towarzystwo Chrystusowe wykonało wyrok i 
wypłaciło ofierze księdza zadośćuczynienie i zaległą rentę. 
Wyrok skomentował
prawicowy publicysta
Stanisław Michalkiewicz.
W opublikowanym w sieci nagraniu nazwał Katarzynę prostytutką:
-
Wiele pań za mniejsze pieniądze spódniczki podciąga, a tu milion i dożywotnia renta.
Milion złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie mogą nie zarobić - powiedział.
[reklama]
Nazwał ją też "panienką, która była molestowana przez księdza erotomana".
Za tą publikację
Katarzyna pozwała Stanisława Michalkiewicza. 
Poznański sąd wydał wyrok na jej korzyść i
przyznał jej 150 tys. zł zadośćuczynienia.
Michalkiewicz nie odbierał wezwań do sądu, egzekucją wyroku zajął się więc komornik.
Jak podaje
Gazeta Wyborcza
, publicysta stwierdził, że jego
konto "zostało wyzerowane"
. W banku odesłano go do komornika, który poinformował go o wyroku i danych wierzycielki. 
"Nie miałem pojęcia, kto zaczął, ale komornik wyjaśnił, że chodzi o osobę molestowaną ongiś przez księdza. W publikacjach nazywana była "Kasią"" - napisał Michalkiewicz w sieci. Dalej podał
w swoim wpisie prawdziwe imię i nazwisko ofiary. Poprosił też swoich czytelników o wsparcie finansowe. 
Jak podaje
Wyborcza,
Michalkiewicz miał poprosić Katarzynę
o rozłożenie zasądzonej kwoty na raty, jednak jej prawnik nie zgodził się na to.
[reklama]
Gwałcona przez księdza kobieta twierdzi, że
ujawnienie przez publicystę jej danych to zemsta za nie wyrażenie zgody na rozłożenie zasądzonej kwoty na raty
. W poniedziałek opublikowała wpis na Facebooku, w którym stwierdza, że cała ta sprawa jest już ponad jej siły.
"Dziś wydarzył się mój kolejny dramat! Dramat, na który nie mam już sił.
To jest ponad moje siły wszystko
" - napisała w poniedziałek wieczorem na Facebooku.
"
Nie byłam żadną kurwą, tylko dzieckiem, kiedy gwałcił mnie ksiądz.
Skrzywdził mnie nie tylko ten człowiek swoimi słowami, ale również po jego wypowiedzi wiele osób z jego kręgu życzyło mi śmierci, pisali, że dobrze, że mi się to stało i wiele innych obraźliwych słów" - napisała.
"Bardzo się bałam kolejnego procesu, nie wiedziałam, czy udźwignę go psychicznie, ale nie mogłam pozwolić na to, aby ten człowiek nie poniósł konsekwencji. (...) Proces trwał krótko, a on świadomie nie odbierał pism z sądu, jak również spodziewał się doskonale pozwu. (...) Detektyw potwierdził jego adres zamieszkania, jak również sam Stanisław Michalkiewicz kilka dni temu w rozmowie z komornikiem powiedział, że mieszka w tym mieszkaniu. (…)
Poddaję się! Mam już tego wszystkiego dość. Proszę się ze mną nie kontaktować w żaden sposób. Nie będę odpowiadać na wiadomości"
- dodała.

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA