
fot. Instagram @januszpalikot
Janusz Palikot
, który po wyjściu z aresztu bardzo aktywnie udziela się w mediach społecznościowych, postanowił wyjaśnić swoim widzom,
dlaczego nie może iść do pracy,
tylko prosi o wsparcie np. na platformach do wspierania twórców, takich jak Buy Me a Coffee.
- Co pewien czas ktoś mówi: Janusz, idź do pracy, nie zbieraj tych pieniędzy, nie proś o tą kawę, tylko idź do pracy. Ci ludzie czasami wydają się naprawdę dosyć racjonalni (…), ale przecież trudno zrozumieć, że nie zdają sobie sprawy z tego, że
wszystkie moje konta bankowe są zajęte
na rzecz przyszłych roszczeń. W związku z tym co bym nie zarobił, to te środki będą zablokowane na wiele lat - wyjaśnia Palikot.
Jak dodaje, ludzie być może zakładają, że mógłby pracować nielegalnie, ale w jego przypadku to niemożliwe.
- Większość ludzi w mojej sytuacji rzeczywiście tak postępuje, albo wyjeżdża za granicę - ja wyjechać nie mogę - albo pracuje tak, że dostaje wynagrodzenie za gotówkę. W mojej sytuacji
to mogłoby być przedmiotem kontroli
, w przypadku żadnej osoby publicznej tak się nie da zrobić - mówi.
Pochyla się też nad losem tysięcy innych osób, które są w podobnej sytuacji.
- Cała ta sprawa ludzi aresztowanych tymczasowo jest taką
spychaną w podświadomość społeczną kwestią
. To wymagałoby dużego wysiłku ze strony społeczeństwa, żeby ten temat rozwiązać, no więc te propozycje są składane, jakby żeby odepchnąć od siebie realność tego problemu. Pozdrawiam i poproszę o kawę - kończy swoje nagranie, zachęcając widzów do wpłat.
Przypomnijmy, że Palikot od października 2024 do stycznia 2025 przebywał w areszcie w związku z zarzutami dotyczącymi
niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na blisko 70 mln zł.
Areszt opuścił po wpłaceniu kaucji, a o swojej odsiadce napisał książkę
Dziennik z więzienia
.
Palikot szuka ostatnio różnych form zarobku, oprócz konta na platformie Buy Me a Coffee, oferował też "doradztwo biznesowe" w cenie 5 tys. zł.
Jak ustalił niedawno
Fakt
,
długi Palikota wynoszą ok. 224 mln zł, a lista wierzycieli wciąż się wydłuża.
- Na chwilę obecną mamy zgłoszenia ok. 1400 wierzycieli na łączną kwotę przekraczającą 224 mln zł. Zgłoszenia te są weryfikowane, a czynności te są utrudnione z uwagi na brak pełnej dokumentacji księgowej - mówi w rozmowie z Faktem syndyk Leszek Kolczyński.
Obecnie trwa wycena alkoholowego imperium Palikota, sprzedaż majątku ma odbyć się nie w drodze licytacji, a konkursu ofert.