Wagnerowcy opuścili Rostów, rzecznik Kremla potwierdza, że Prigożyn wyjedzie na Białoruś

W sobotę wieczorem szef Grupy Wagnera

potwierdził, że

w celu deeskalakcji konfliktu. Jak poinformował, jego najemnicy wrócą do okopów, aby zapobiec rozlewowi krwi. Późnym wieczorem oświadczenie w sprawie wydał

, który ogłosił, że udało się uzyskać porozumienie ze zbuntowanymi wagnerowcami.

Przypomnijmy, że w nocy z piątku na sobotę Prigożyn ogłosił, że jego siły wycofują się z Ukrainy i wkraczają do Rosji. Wagnerowcy weszli do Rostowa i zajęli kwatery wojskowe. Szef najemników zażądał wydania ministra obrony i zagroził marszem na Moskwę. W odpowiedzi Putin oskarżył go o zdradę stanu, w stolicy wprowadzono stan zagrożenia terrorystycznego. Około godziny 18:30 kolumna wagnerowców miała być 200 km od Moskwy. 

Po godzinie 19 kancelaria

ogłosiła, że po całodniowych negocjacjach udało się wypracować

z Prigożynem, który zgodził się przerwać marsz na stolicę i deeskalację konfliktu. Później potwierdził to sam szef wagnerowców.

- Wyszliśmy 23 czerwca na Marsz Sprawiedliwości. (...) W tym czasie nie przelaliśmy ani kropli krwi naszych bojowników. Teraz nadeszła chwila, kiedy może się polać krew. Dlatego

, zawracamy nasze konwoje i zgodnie z planem wracamy do obozów polowych - powiedział.

Późnym wieczorem oświadczenie w sprawie wydał rzecznik Kremla

ogłosił, że bunt Prigożyna "został zakończony". W ramach porozumienia

, a postępowanie karne wobec niego zostanie umorzone.

, którzy dołączyli do buntu Prigożyna. Ci, którzy nie wzięli w nim udziału, mają podpisać kontrakty z ministerstwem obrony.

Agencja TASS poinformowała natomiast, że

, a ruch na ulicach miasta został przywrócony. Najemnicy Prigożyna byli żegnani jak bohaterowie, na nagraniach słychać, jak dziękują im mieszkańcy Rostowa. Sam Prigożyn około 22 polskiego czasu opuścił siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego. 

W sieci pojawiły się również nagrania z Moskwy, gdzie likwidowane są punkty kontrolne, z miasta wyjeżdżają także pojazdy wojskowe.