
fot. East News
W weekend
Władimir Putin
zaproponował przeprowadzenie
bezpośrednich rozmów z Ukrainą w Stambule
, odrzucając jednocześnie żądania Kijowa dotyczące natychmiastowego zawieszenia broni. Na propozycję zareagował Wołodymyr Zełenski, który potwierdził, że przyleci do Stambułu, aby osobiście spotkać się z Putinem.
Rozmowy zaplanowane były na czwartek. W środę Rosja poinformowała, że
w Stambule nie pojawi się Władimir Putin
. Przekazano, że na czele rosyjskiej delegacji ma stanąć jego doradca Władimir Medinski. Do Turcji ma się także udać wiceszef MSZ Michaił Gałuzin, wiceminister obrony Aleksandr Fomin i szef głównego zarządu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji admirał Igor Kostiukow.
Wołodymyr Zełenski pojawił się w czwartek w Ankarze na spotkaniu z tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem. Po spotkaniu polityk oświadczył, że jednak
nie weźmie udziału w rozmowach
, które były zaplanowane na drugą połowę dnia w Stambule. Decyzja, która zapadała, miała być związana z tym, że do Stambułu nie przyleci Władimir Putin. Zwracał on także uwagę na
niski szczebel przedstawicieli Rosji
, wysłanych przez Kreml na rozmowy w Turcji. Ocenił, że Putin pokazał brak szacunku wobec Erdogana i Trumpa.
Zełenski dodał, że z szacunku do prezydentów USA i Turcji, wysyła ukraińską delegację do Stambułu na rozmowy z Rosjanami:
"Choć uważam, że Moskwa nie traktuje negocjacji poważnie" - oświadczył.
Na czele ukraińskiej delegacji stanie minister obrony Rustem Umierow. Stany Zjednoczone reprezentują sekretarz stanu Marco Rubio oraz specjalni wysłannicy Steve Witkoff i Keith Kellogg.
Wczoraj wieczorem pojawiła się informacja, że rozmowy zostały
przełożone na piątek
. Według nieoficjalnych informacji, które wypłynęły z tureckiego ministerstwa spraw zagranicznych, dziś rozmowy mają odbywać się
w dwóch formatach
pomiędzy Turcją, Ukrainą i Rosją oraz Turcją, USA i Ukrainą.