
fot. Airbnb / East News / X
Wiceminister sportu i turystyki
Ireneusz Raś
w rozmowie z
Rzeczpospolitą
przybliżył plany rządu dotyczące uregulowania najmu krótkoterminowego. Przyznał, że w projekcie ustawy, która w styczniu ma trafić do Sejmu, znajdą się
kary
za niezarejestrowanie takiego najmu, które wyniosą nawet do 50 tys. zł.
O potrzebie regulacji najmu krótkoterminowego mówi się od dłuższego czasu, podkreślając konieczność
"ucywilizowania" rynku
: ograniczenia patologii, wzmocnienia kontroli samorządów, uporządkowania kwestii podatkowych oraz lepszej ochrony stałych mieszkańców. Dynamiczny rozwój platform takich jak Airbnb sprawił, że tysiące mieszkań zostało wyłączonych z klasycznego rynku najmu, co przyczynia się do wzrostu cen.
Samorządy i mieszkańcy
popularnych wśród turystów miast oraz dzielnic zwracają uwagę na uciążliwości, takie jak duża rotacja turystów, hałas, trudności we współżyciu sąsiedzkim, a także gentryfikacja i wypychanie stałych mieszkańców z centrów miast. Organy skarbowe sygnalizują problemy z egzekwowaniem podatków, natomiast branża hotelarska podnosi kwestię nieuczciwej konkurencji.
W zeszłym tygodniu swój projekt w sprawie uregulowania najmu krótkoterminowego złożyła w Sejmie
Polska 2050.
Wśród jej propozycji znalazł się zapis, aby zgodę na najem krótkoterminowy musiały wyrażać
spółdzielnie czy wspólnoty
mieszkańców budynku, w którym znajduje się wynajmowany lokal. Gminy miałyby też możliwość ustalania "stref wolnych" od takiego najmu lub odgórnie określać limit czasu, przez który można byłoby swoją nieruchomość wynajmować krótkoterminowo.
Jednocześnie nad własnym projektem pracuje Ministerstwo Sportu i Turystyki i - jak mówi wiceminister Raś - ma on uwzględniać
"interesy wszystkich stron: samorządów, hotelarzy i właścicieli".
- Z naszych szacunków wynika, że ten biznes stanowi ok. 10 proc. lokali na wynajem. Mówimy o jakichś 100 tys. obiektów wynajmowanych w tej formule. Ta skala, ale też poszanowanie dla właścicieli tych mieszkań sprawia, że
musimy postępować z rozwagą,
żeby nie wywołać szoku na rynku mieszkaniowym - mówi Raś w wywiadzie udzielonym
Rzeczpospolitej
.
Wiceminister przyznaje, że projekt rządowy jest mniej "radykalny" niż ten złożony przez Polskę 2050. Nie daje żadnych uprawnień spółdzielniom czy wspólnotom, ale
samorządom
, które - wedle założeń projektu - od 2029 roku mogłyby wyznaczać strefy zakazu najmu krótkoterminowego. W opinii wiceministra do pewnego uregulowania rynku dojdzie również po tym, jak w maju przyszłego roku w życie wejdzie
obowiązek rejestracji wszystkich obiektów wynajmowanych na doby,
wynikający z przepisów UE.
- Spodziewamy się, że wprowadzenie od 20 maja 2026 r., bo do tego zobowiązuje nas rozporządzenie unijne, obowiązku rejestracji w centralnej bazie wszystkich obiektów wynajmowanych na doby spowoduje, że
może część właścicieli takich lokali zdecyduje się wynajmować je długoterminowo czy sprzedać
- mówi.
Kara administracyjna za niespełnienie tego obowiązku, jak przekazał Raś, ma wynosić do
50 tys. zł.
Obowiązek rejestracji ma ograniczyć m.in.
szarą strefę,
która według branży hotelarskiej wynosi nawet 60% rynku najmu krótkoterminowego. Rząd szacuje, że jest to raczej 30-35%.
- Nie mówię, że nie będzie szarej strefy, ale na pewno jej skala radykalnie się zmniejszy, bo jednak każdy, kto będzie chciał, by jego ofertę udostępniały portale typu Booking czy Airbnb, będzie musiał podać swój numer z rejestru. Portalom nie wolno będzie zamieszczać ofert, które go nie mają. To podniesie bezpieczeństwo dla najemców. Portale pośredniczące w rezerwacji noclegów są zobowiązane do przekazywania gminom informacji o liczbie zarezerwowanych nocy i gości. Samorządowcy zyskają w ten sposób narzędzie do egzekwowania opłaty turystycznej. Trudniej też będzie uniknąć zapłaty podatku od dochodów. Dlatego uważam, że liczba obiektów wynajmowanych na doby do 20 maja 2026 r. zmniejszy się i z wprowadzaniem stref zakazu możemy poczekać - mówi wiceminister Raś.