Pracownicy budżetówki wybierają się do Warszawy na protesty, żądają konkretnej podwyżki

Jak informuje

,

. Chodzi tu o pół miliona pracowników, głównie urzędników, którzy domagają się

. Związkowcy ostrzegają, że jeśli rząd nie spełni tych postulatów, we wrześniu rozpoczną się akcje protestacyjne. 

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych zapowiadają m.in.

(tak już stało się w ZUS). Do akcji dołączy również Solidarność. 

Związkowcy nie zgadzają się z decyzją rządu o zamrożeniu w przyszłym roku pensji dla 560 tys. osób zatrudnionych w budżetówce. Tłumaczą, że przecież premier niedawno informował o

(jej duża część trafi do samorządów), znalazły się też środki na podwyżki dla posłów i senatorów oraz dla prezydenta i samorządowców. 

Tymczasem pensje dla urzędników, ale również nauczycieli czy asystentów sądowych pozostają zamrożone. Pracownicy budżetówki żądają

. Jak szacuje DGP, koszt takiej operacji to 14 mld zł, a jeśli doliczyć do tego żądania płacowe nauczycieli, będzie to kolejne kilka miliardów. 

Rząd co prawda

. Taka deklaracja padła w trakcie rozmów w Radzie Dialogu Społecznego. Jak zaznacza

, w 2022 roku rząd chce podnosić płace "wybiórczo" czy też "uznaniowo" dla konkretnych grup zawodowych.

 - Premier myśli o całej sferze budżetowej i szuka rozwiązań, które mogłyby doprowadzić do wzrostu płac również dla tej grupy. Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone - mówi DGP

, minister i szef stałego Komitetu Rady Ministrów.

OPZZ i FZZ domagają się jednak podwyżek dla całego sektora. Wraz z Solidarnością wystosowały już pismo do premiera i ostrzegają przed akcją protestacyjną. 

- Mamy gotowy plan na wrzesień. Mówimy o wielotysięcznych protestach różnych grup pracowników budżetówki - mówi

, przewodniczący OPZZ. 

Przypomnijmy, że na jesień akcje protestacyjne zapowiadają również m.in. rolnicy i pracownicy ochrony zdrowia.