Hotel na filipińskiej wyspie ma dość influencerów, którzy chcą jeść i nocować za "reklamę"

Właściciele baru i hotelu

mieszczącego się na

Siargao postanowili raz na zawsze rozprawić się z influencerami. Jak tłumaczy w rozmowie z New York Times jego współwłaściciel,

, przez pół roku otrzymał ponad

od "samozwańczych influencerów".

Wiadomości od - jak nazywa ich Casaccia

 wyglądają mniej więcej tak: "będziemy na wyspie od 23-go do 25-go. Potrzebujemy zakwaterowania i wyżywienia". Zamiast pieniędzy za pobyt oferują

, czyli wpis na blogu albo zdjęcia na Instagramie.

-

- mówi Casaccia i podkreśla, że większość z tych “influencerów” nie ma nawet 2 tysięcy obserwatorów na Instagramie. - Jak mogą nam pomóc, skoro są nikim?

Bar, który w swojej ofercie ma też dwa apartamenty (w cenie 23 dolary za łóżko), wydał więc oficjalne oświadczenie na Facebooku:

"Dostajemy wiele wiadomości dotyczących współpracy z influencerami z Instagrama. Uprzejmie chcielibyśmy ogłosić, że White Banana nie jest zainteresowany taką współpracą z samozwańczymi "influencerami". Chcielibyśmy zasugerować im, żeby

. Albo może

" - napisano.

 

Wpis szybko stał się bardzo popularny. Wiele osób przyznawało właścicielom rację, inni pisali, że to prywatne sprawy i nie powinno załatwiać się ich publicznie. White Banana wydało więc kolejne oświadczenie, w którym wyjaśnia, że

a

. 

"Prawdziwi influencerzy są tak nazywani przez innych a nie przez siebie. Współpracujemy z kilkoma. Ale oni nigdy nie kontaktowali się z nami, bo nas nie potrzebują. To my potrzebujemy ich" - napisali.

Kolejnego dnia White Banana umieścił kolejny post, w którym informuje, że dostaje

od osób, którzy nigdy u nich nie byli. Bar sugeruje, że ich autorami są urażeni przez niego samozwańczy influencerzy.