
fot. Google Maps / East News / X @p_zuchowski
Premier 
Danii
 zareagowała na słowa 
Donalda Trumpa
, który przyznał, że nie wykluczy użycia siły do przejęcia 
Grenlandii
 i Kanału Panamskiego. 
Mette Frederiksen
 zaapelowała o spokój i przypomniała, że Kopenhaga od dawna jest ważnym sojusznikiem Waszyngtonu oraz jednym z krajów założycielskich NATO.
Trump kontynuuje swoją narrację dotyczącą Grenlandii, którą rozpoczął jeszcze za pierwszej prezydentury. Już w 2019 roku proponował Danii odkupienie 57-tysięcznej wyspy, co wykluczono zarówno w Kopenhadze, jak i na samej Grenlandii. Teraz ponownie próbuje przekonywać, że 
Grenlandia powinna należeć do Stanów Zjednoczonych
.
Wczoraj wyspę odwiedził 
syn Trumpa
, który w mediach społecznościowych przekonywał, że mieszkańcy Grenlandii, zwłaszcza ci młodzi, "kochają Amerykę i Trumpa" i chcą, aby ich wyspa "rozkwitła". Jak komentują eksperci, w ten sposób Trump kusi mieszkańców Grenlandii, którzy mają opcję referendum niepodległościowego, wizjami lepszej przyszłości pod rządami Stanów Zjednoczonych.  
Podczas gdy Donald Trump Jr. przebywał na Grenlandii, prezydent-elekt wystąpił na konferencji prasowej, podczas której był pytany o swoje plany dotyczące wyspy oraz Kanału Panamskiego, nad którym również chciałby przejąć kontrolę. Dziennikarze pytali go, czy może 
wykluczyć użycie wojska
, aby osiągnąć swoje cele.
- 
Nie zamierzam się do tego zobowiązywać.
 Być może trzeba będzie coś zrobić. Kanał Panamski ma kluczowe znaczenie dla naszego kraju - mówił, dodając, że obecnie znajduje się on pod kontrolą Chin, co nie powinno mieć miejsca. - Grenlandii potrzebujemy dla celów bezpieczeństwa narodowego - dodał. 
Dopytywany o plany dotyczące 
Kanady
, Trump przyznał, że w tym wypadku może wykluczyć użycie siły militarnej i skupiłby się na narzędziach ekonomicznych. 
Słowa Trumpa wywołały ogromne poruszenie, zarówno w USA, jak i w Europie. W wielu komentarzach przewija się opinia, że Trump niejako powiela narrację Władimira Putina sprzed napaści na Ukrainę, zarówno jeśli chodzi o Kanadę, która miałaby być "51. stanem USA", jak i Grenlandię. Specjaliści przypominają też, dlaczego Grenlandia jest tak ważna dla Trumpa: chodzi przede wszystkim o złoża kluczowych surowców. 
Na groźby prezydenta-elekta szybko zareagowała
 premier Danii Mette Frederiksen 
w rozmowie z telewizją TV2.
- Nie potrafię sobie wyobrazić, że do tego dojdzie. Na razie 
chciałabym zaapelować do wszystkich o zachowanie spokoju -
 powiedziała, przypominając, że Kopenhaga od dawna jest ważnym sojusznikiem Waszyngtonu.
- Myślę, że powinniśmy we właściwy sposób utrzymać wzajemne relacje handlowe. Jako bardzo bliski sojusznik Stanów Zjednoczonych uważam, że mamy powód, by cieszyć się z rosnącego amerykańskiego zainteresowania. Ale powinno się to odbywać z poszanowaniem ludność Grenlandii - powiedziała. 
Na zapowiedzi Trumpa zareagował też 
ustępujący premier Kanady Justin Trudeau.
 
"Nie ma najmniejszych szans na to, że Kanada stanie się częścią Stanów Zjednoczonych. Pracownicy i społeczności obu naszych państw czerpią korzyści z tego, że jesteśmy dla siebie zarówno największymi partnerami handlowymi, jak również w dziedzinie bezpieczeństwa" - napisał.