
fot. Facebook @kultoficjalnie / East News
W niedzielę w Zielonej Górze odbył się
koncert Kultu
, który odbił się szerokim echem w sieci. Z relacji widzów wynika m.in., że
Kazik Staszewski
dziwnie się zachowywał, nie pamiętał tekstów piosenek czy setlisty. Duża część publiczności miała wyjść przed końcem koncertu, a w komentarzach pojawiają się
apele o zwrot pieniędzy za bilety.
Część komentujących wprost sugeruje, że
Kazik był pod wpływem alkoholu.
Niedzielny koncert odbył się w hali CRS i był ostatnim występem Kultu w Polsce w tym roku. Wieczorem na profilu zespołu pojawiło się
nagranie z fragmentem koncertu
i podziękowaniem dla fanów. Pod postem szybko pojawiły się jednak setki komentarzy, a zdecydowana większość wyrażała
rozczarowanie widzów
.
Z ich relacji wynika m.in., że
Kazik nie pamiętał tekstów utworów
, a niektóre zaśpiewał dwukrotnie. Nie pamiętał też setlisty i gubił się na scenie. Wiele komentarzy wprost sugeruje, że
lider zespołu był pod wpływem alkoholu.
"To chyba żart. Byłem i wyszedłem.
Kazik nawalony, nie dało się tego słuchać.
Nie wiem, jak macie zamiar zrekompensować to, co się stało. Człowiek czeka cały rok, od wielu lat jest to stały punkt w kalendarzu i co… masakra jakaś. Kiedy powtarzacie z Kazikiem na trzeźwo?" - czytamy w komentarzach, których wciąż przybywa.
"
Tragedia. Zero szacunku dla fanów.
Zespół ratował sytuację, ale Kaziku zawiodłeś na całej linii. Chlej po koncercie a nie przed nim".
"Byłem na koncercie Kultu, ale nie było tam Kazika.
A jeśli był to bardziej jako mocno "niedysponowany" wujo na weselu o czwartej nad ranem. Czuję żal.
Niemniej dziękuję zespołowi za dobrą robotę. Ale ogólnego wrażenia już nie da się uratować. Zamiast słów podziękowań powinno paść proste słowo: przepraszam. Nie od Was zacni muzycy, od wuja Kazika".
"Stan upojenia alkoholowego Kazika był nie do przyjęcia. Porażka po całości. Ja wyszedłem po 40 minutach, bo już dalej nie szło tego słuchać".
Wiele osób deklarowało, że
będzie ubiegać się o zwrot pieniędzy za bilet
. Inni apelowali do Kazika, aby
przeprosił
, chwalono też zespół, który próbował ratować koncert.
Pojawiały się też wpisy broniące Kazika, choć było ich zaledwie kilka. Podkreślano w nich, że tegoroczna trasa była bardzo intensywna, a
każdy artysta może mieć "gorsze chwile".
Z tego typu komentarzy i tak wybrzmiewało jednak, że management zespołu nie powinien dopuścić do koncertu.
Kazik, ani przedstawiciele zespołu nie odpowiedzieli na pytania mediów. Wokalista skomentował jednak post na Facebooku.
"Każdy kto przyśle bilet otrzyma ode mnie pełen zwrot ceny,
rekompensaty za to straszne wczorajsze wydarzenie.
Ratowałem się p
rzed covidem i bólem brzucha,
okazało się, że z marnym skutkiem. Wypada przeprosić i zwrócic koszty tym co byli. Poproszę tylko o dowód w postaci biletu i
przepraszam raz jeszcze
" - napisał.
Po pewnym czasie doprecyzował, że prośby o zwrot pieniędzy należy kierować do organizatora koncertu.
Po południu Kazik wydał szerokie
oświadczenie
, w którym
przeprasza za swoją "niedyspozycję"
i ogłasza, że przestanie tyle koncertować.
"W trosce o swoje zdrowie chcąc "ratować się" przed covidem oraz dokuczliwym bólem brzucha
sięgnąłem po środki, które, jak się okazało, w połączeniu z alkoholem zadziałały zupełnie odwrotnie do zamierzonego.
Z marnym skutkiem. Była to poważna lekkomyślność, za którą szczerze żałuję. Przepraszam wszystkich, którzy przyszli i oczekiwali normalnego występu. Wypada mi nie tylko wyrazić głęboki żal, lecz także zwrócić koszty tym, którzy byli obecni i zostali zawiedzeni moją postawą" - napisał.
Przeprosił również kolegów z zespołu i całą ekipę za "dyskomfort oraz wstyd", którego musieli doświadczyć.
"Po tym wczorajszym wydarzeniu i po rozmowach z żoną oraz dziećmi doszedłem do trudnego, ale koniecznego wniosku, że
"mój czas nadszedł"
. Stałem się własną karykaturą, czego zawsze chciałem uniknąć. Jest tego wszystkiego po prostu za dużo. Dlatego podjąłem decyzję, że
w roku 2027 Kult zagra bardzo ograniczoną, minimalną ilość koncertów
. Obecnie mamy zakontraktowanych jeszcze kilkadziesiąt koncertów i one oczywiście się odbędą.
Później jednak muszę zwolnić.
Nie wiem, jak wytrzymam bez grania, nigdy tego nie robiłem ale tym razem hamulec musi zostać wciśnięty. W tym roku zagram 104 koncerty, do tego dochodzi wiele innych muzycznych obowiązków.
To przekracza moje możliwości
" - czytamy w oświadczeniu.
"Być może jeszcze kiedyś się usłyszymy i zobaczymy. Na ten moment jednak jest to decyzja, którą muszę podjąć dla dobra swojego zdrowia, rodziny i wszystkich, którzy są częścią tego świata".