Logo
  • DONALD
  • Z KOMENDY SKRADZIONO ZAREKWIROWANY SPRZĘT. ZŁODZIEJ CHCIAŁ GO SPRZEDAĆ PASEROWI, OD KTÓREGO GO ZAREKWIROWANO

Z komendy skradziono zarekwirowany sprzęt. Złodziej chciał go sprzedać paserowi, od którego go zarekwirowano

14.02.2019, 19:00
Jak informuje
Gazeta Wyborcza
,
we wrześniu ubiegłego roku policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach zatrzymali mechanika
Rafała Skowrońskiego,
u którego na podwórku znaleziono kradzionego volkswagena golfa.
 Oprócz tego policjanci
zabezpieczyli z jego warsztatu 114 drogich części do volkswagenów i audi.
Zabezpieczyli też 10 stojących na podwórku Skowrońskiego aut. Mechanikowi zostały przedstawione zarzuty paserstwa. 
On jednak nie przyznaje się do winy.
Twierdzi, że działał zgodnie z prawem:
- To były wozy, które sprowadziłem z zagranicy lub kupiłem w Polsce i mam na to papiery - broni się mechanik.
Kilka tygodni po zatrzymaniu mechanik
udał się do jednego ze sklepów w Katowicach, gdzie
na parkingu zaczepił go mężczyzna
ubrany w czapkę bejsbolową i nałożony na nią kaptur.
Zapytał, czy ten chce odkupić od niego części.
Okazało się, że były to te same,
które wcześniej zarekwirowała mu policja.
- Zbaraniałem, kiedy zaczął wymieniać, że chodzi o nawigacje, sterowniki, moduły i wyświetlacze.
Kazałem mu spier…, bo wystraszyłem się, że to prowokacja
 - mówi mechanik w rozmowie z
Wyborczą.
 
- A on powiedział, żebym się zastanowił, ile to jest dla mnie warte, i podał swoją cenę.
Uciekłem do sklepu. Kiedy z niego wyszedłem, faceta już nie było
 - dodaje. 
Mechanik po całej sytuacji spotkał się ze swoim prawnikiem, który stwierdził, że być może spotkał się z osobą chcącą wyłudzić pieniądze metodą "na policjanta".
- To było o tyle prawdopodobne, że komenda na swojej stronie internetowej chwaliła się moim zatrzymaniem i tym, że zabezpieczono u mnie części.
Później
mężczyzna udał się na rozmowę z policjantką, która prowadziła dochodzenie w jego sprawie.
Poprosił ją
o sprawdzenie stanu zabezpieczonych rzeczy
, czy znajdują się w nich te, które proponował mu mężczyzna.
- Nie mówiłem jej, że ktoś mi proponował kupno dowodów rzeczowych. Chciałem się tylko upewnić, czy one dalej są w policyjnym magazynie - wyjaśnia mechanik.
Policjantka nie sprawdziła stanu magazynu,
w związku z tym w grudniu
mechanik pojechał do Komendy Wojewódzkiej w Katowicach i poinformował funkcjonariuszy, że ktoś zaoferował mu wykup zabezpieczonych części. 
Po zgłoszeniu sytuacji do KWP,
okazało się w magazynie brakuje 30 dowodów w sprawie. 
– Okazało się, że na stanie mieli tylko 14 części, które zaginęły, i wycenili je na 54 tys. zł.
Wynajęty przeze mnie biegły robi teraz profesjonalną wycenę i już mi powiedział, że całość na pewno przekroczy 100 tys. zł
- mówi
Wyborczej
mechanik.
Po całej sprawie u Skowrońskiego ponownie zawitali policjanci z KWP w Katowicach. Tym razem pojawili się z prokuratorskim nakazem przeszukania, z którego wynikało, że szukają 30 zaginionych części.
- Mając na względzie możliwość pozostawienia ww. przedmiotów na posesji podejrzanego, istnieje konieczność zweryfikowania, czy podejrzany jest w posiadaniu rzeczy zatrzymanych do sprawy” - napisała prokurator Martyna Borowiecka z Prokuratury Rejonowej w Gliwicach.
Mężczyzna twierdzi, że bał się, że funkcjonariusze podrzucą mu coś podczas przeszukania.
- Dałem im latarki, żeby mogli zajrzeć w najciemniejszy zakątek warsztatu, i chodziłem za nimi, bo bałem się, że coś mi podrzucą. Oczywiście niczego nie znaleźli.
Biuro prasowe śląskiej policji
w korespondencji z
Wyborczą
potwierdziło brak 30 dowodów rzeczowych. Potwierdziło też trwanie czynności wyjaśniających:
 -
Ich celem jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności sprawy oraz wskazanie osób odpowiedzialnych, w tym również w zakresie ich ewentualnej odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA