Aktywistka pro-life uniemożliwiła aborcję siedemnastolatce i pośrednio zmusiła do porodu

to znana na Pomorzu działaczka pro-life. Protestowała między innymi pod szpitalem

domagając się całkowitego zakazu aborcji, a trzy latała temu razem z fundacją

, próbowała zakłócić Piknik Tęczowych Rodzin.

O działaczce zrobiło się znowu głośno, kiedy na polskim Twitterze popularność zyskał hashtag

.

Okazuje się, że

i

.

Kiedy namowy w postaci zdjęć rozszarpanych płodów nie przyniosły rezultatu, Wiewiórka poinformowała rodziców nastolatki.

- czytamy na Instastories feministki

.

"Od tego czasu jest pod stałą kontrolą rodziców, którzy kazali jej urodzić pod groźbą wyrzucenia z domu. W desperacji podjęła kilka prób samodzielnej aborcji różnymi przyborami, a aktualnie jest juz w zaawansowanej ciąży.".

"Przez kompilacje i stan zdrowia są duże szanse, że nie przeżyje porodu".

Użytkownicy Twittera znaleźli też stare wypowiedzi Wiewiórki na grupach facebookówych:

Po nagłośnieniu całej sprawy

"Na forach internetowych opublikowanych zostało bardzo wiele obelg i pomówień na mój temat, zachęcano do ataków fizycznych na mnie, udostępniając mój adres zamieszkania oraz wysłano do mnie i mojej rodziny setki wiadomości z groźbami i wyzwiskami" - napisała na swoim Facebooku.

Podżegać do nienawiści miał nawet

:

Działaczkę antyaborcyjną wzięła w obronę Telewizja Polska, nie podając jednak w artykule drastycznych szczegółów sprawy.