Dziennikarka wyjaśnia, dlaczego protestowała w rosyjskiej TV. Dostała grzywnę 30 tysięcy, na szczęście rubli

14 marca

w rosyjskim Pierwyj Kanale z transparentem zawierającym hasła: "Nie dla wojny", "Rosjanie przeciw wojnie"

po angielsku i rosyjsku. Kobieta została ukarana

(około 1225 zł), po czym została zwolniona z aresztu.

 

Tuż przed swoim osobistym protestem dziennikarka nagrała krótki film, w którym wyjaśniła, że

, a matka Rosjanką i nigdy "nie byli wrogami".

oraz przyznała, że wstydzi się pracować dla Kremla. 

 

Kobieta została przewieziona do sądu rejonowego w moskiewskiej dzielnicy Ostankino. Max Seddon z moskiewskiego Financial Times opublikował zdjęcie Owsiannikowej i

w oczekiwaniu na

. 

Rosjanka została oskarżona o "zorganizowanie nieautoryzowanego wydarzenia publicznego" za co grozi grzywna w wysokości 30 tysięcy rubli lub 10 dni więzienia. Sąd podjął decyzję o grzywnie. 

Istniały obawy, że dziennikarka zostanie oskarżona na podstawie prawa z 4 marca. Rada Federacji zatwierdziła wówczas projekt ustawy, na mocy której rozpowszechnianie "fałszywych" informacji o siłach zbrojnych jest przestępstwem. Grozi za nie 3 lata więzienia, jednak gdy rozpowszechnianie tych informacji będzie miało "poważne konsekwencje"

.

Po rozprawie Owsiannikowa poinformowała dziennikarzy, że była pozbawiona pomocy prawnej i możliwości skontaktowania się z bliskimi podczas kilkunastogodzinnego przesłuchania. Kobieta jest prawdopodobnie pierwszym pracownikiem rosyjskiej rządowej stacji telewizyjnej, który otwarcie sprzeciwił się inwazji na Ukrainę.