
fot. East News / Facebook, Vilnius Airport / X
Władze
Litwy
reagują na kolejne doniesienia o
balonach z Białorusi
, które paraliżują prace krajowych lotnisk. W niedzielę ponownie zamknięto port lotniczy w Wilnie z powodu naruszenia litewskiej przestrzeni powietrznej, był to czwarty taki incydent w ciągu tygodnia. Premier kraju zapowiedziała już zamknięcie przejść granicznych z Białorusią, zapowiedziała też, że balony będą zestrzeliwane.
W nocy z niedzieli na poniedziałek
lotnisko w Wilnie ponownie wstrzymało prace
z powodu wtargnięcia balonów przemytniczych z Białorusi w litewską przestrzeń powietrzną. Wcześniej takie incydenty miały miejsce również we wtorek, piątek i sobotę, za każdym razem paraliżując ruch lotniczy. Podobna sytuacja miała miejsce również na początku miesiąca.
W poniedziałek podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa Narodowego premier Litwy
Inga Ruginiene
nazwała incydenty
"atakami hybrydowymi"
i ogłosiła zamknięcie przejść granicznych z Białorusią. Będą one dostępne jedynie dla dyplomatów i obywateli UE opuszczających sąsiedni kraj.
- Dzisiaj postanowiliśmy podjąć najsurowsze środki, nie ma innej drogi - powiedziała.
Ruginiene nie wykluczyła powołania się na
artykuł 4 traktatu NATO.
- Konsultujemy się i komunikujemy również z naszymi sojusznikami i sąsiadami, Polską i Łotwą. Wszystkie nasze działania są z nimi koordynowane, nie jesteśmy oddzielnym państwem, jesteśmy częścią NATO i UE - powiedziała.
Zapowiedziała również, że balony z Białorusi, którymi przemyca się głównie papierosy,
będą zestrzeliwane.
Prezydent Litwy
Gitanas Nauseda
zaproponował natomiast trwałe zamknięcie granic z Białorusią oraz ograniczenie tranzytu do Kalinigradu.
"Prezydent postrzega incydenty z ostatnich dni i zakłócenia w funkcjonowaniu lotnisk jako hybrydowy atak na Litwę, który wymaga reakcji zarówno symetrycznej, jak i asymetrycznej" - przekazano w oświadczeniu jego administracji.