Wielowieś: parafianie skarżą się do kurii, że proboszcz kasuje ich za wszystko, nawet za odwiedzanie chorych

Parafianie z

na Śląsku w rozmowie z

. Żalą się, że

, zarządzający parafią od 2019 roku, "zamienił ją w biznes" i domaga się opłat praktycznie za wszystko. Jak mówią, ksiądz pobiera np. opłaty za

. Za każde otwarcie bramy cmentarza dla kamieniarzy, którzy stawiają lub naprawiają nagrobki, kapłan ma żądać 200 zł. 

Wierni już w styczniu wybrali się do kurii w Gliwicach, napisali też

. Napisali w nim, że martwią się o budżet parafii, bo proboszcz nie informuje na co przeznacza środki zebrane na tacę. Tymczasem w kościele pojawiły się nowe figurki za kilkadziesiąt tysięcy złotych i nowe konfesjonały, które wierni uważają za zbędny wydatek. Alarmowali też, że proboszcz w "ordynarny sposób" odnosi się do współpracowników. Skarżyli się na

, np. za korzystanie z kaplicy, która sąsiaduje z kostnicą. 

"Oprócz tego należy uiszczać opłaty związane z miejscem pochówku.

, nieadekwatne do sposobu ich wykorzystania" - pisali w liście, którego fragmenty cytuje Wyborcza. 

Sam proboszcz twierdzi, że

i wszystkie zarzuty parafian są nieprawdziwe. Wyborcza zapytała o komentarz również kurię, która odpowiada, że

".

"Dochodzą do nas zarówno głosy krytyki po adresem ks. Proboszcza T. Palucha jak również zadowolenia i aprobaty" - napisał rzecznik kurii. 

Zobacz też: