W nocy z środy na czwartek odbyło się prawie
4-godzinne przesłuchanie
Jasona Citrona (szef Discorda), Shou Zi Chewa (TikTok), Evana Spiegela (Snap) oraz Marka Zuckerberga (Meta) przed senacką Komisją Sądownictwa USA. Szefowie firm musieli wyjaśnić senatorom obu partii, jakie działania prowadzą ich firmy, żeby chronić dzieci w internecie.
Jedynie Zuckerberg i Chew dobrowolnie zgodzili się na złożenie zeznań. Reszta początkowo odmówiła, dlatego otrzymali wezwania wydane przez rząd.
Na początku przesłuchania wyemitowano film z historiami
ofiar wykorzystywania seksualnego
w sieci. Senatorowie podali również nazwiska nieletnich, którzy popełnili samobójstwo po tym, jak ich zdjęcia trafiły do rąk przestępców seksualnych.
Republikański senator Lindsey Graham oskarżył Zuckerberga, że ma "krew na rękach".
- Macie produkt, który zabija ludzi - podkreślił.
Z kolei Josh Hawley, również z Partii Republikańskiej, poprosił szefa Mety o wskazanie powodu, dla którego senatorzy mieliby nie pozywać jego firmy.
-
Przepraszam za wszystko
, przez co musieliście przejść. Nikt nie powinien przechodzić przez to, co spotkało wasze rodziny - oświadczył Zuckerberg.
Zapewnił, że Meta robi wszystko, "by mieć pewność, że nikt nigdy więcej nie będzie musiał przechodzić przez te doświadczenia".
Nie tylko Zuckerberg usłyszał gorzkie słowa od zgromadzonych senatorów. Demokrata Dick Durbin stwierdził, że "Discord jest wykorzystywany do uwodzenia, porywania i wykorzystywania dzieci".
- Instagram pomógł w połączeniu i promowaniu siatki pedofilskiej, a znikające wiadomości Snapchata zostały wykorzystane przez przestępców, którzy seksualizują finansowo młode ofiary - dodał.
Amerykańscy prawodawcy pracują obecnie nad przepisami, których celem jest pociągnięcie do odpowiedzialności właścicieli firm za materiały publikowane na ich platformach społecznościowych.