Dziś rano górnicy z kopalń
Polskiej Grupy Górniczej
przeprowadzili
dwugodzinny strajk ostrzegawczy
. Na dół zjeżdżały tylko osoby, które muszą zabezpieczać funkcjonowanie kopalni.
To pierwsze z wielu działań zaplanowanych na kolejne dni przez związkowców, którzy walczą o podwyżki. Chcą też zaprotestować przeciwko importowi rosyjskiego węgla przez państwowe spółki.
Po zakończeniu strajku górnicy odwiedzili biura poselskie śląskich polityków i przed nimi lub w nich
wysypywali worki węgla
. Pojawili się m.in. przed biurem
Mateusza Morawieckiego
w Katowicach.
-
Przynosimy dzisiaj posłom śląski węgiel, żeby go umieli odróżnić od rosyjskiego
, importowanego na potęgę przez państwowe spółki. Z tego tytułu mamy dziś problemy. Chcemy, żeby śląscy posłowie wspomogli ministra Sasina, który ogłosił, że chce zablokować import rosyjskiego węgla. Mamy nadzieję, że oni się w końcu obudzą i zaczną walczyć o miejsca pracy w tym regionie. To niebawem będzie dotyczyć zresztą nie tylko górnictwa, ale i innych branż. Czas, żeby posłowie ze Śląska zaczęli mówić jednym głosem – mówił
Bogusław Hutek
, szef górniczej "Solidarności".
Górnicy pojawili się też m.in. w biurach posłów
Michała Wójcika, Teresy Glenc i Jerzego Polaczka
. Węgiel wysypali również w biurze
Adama Gawędy
, wiceministra odpowiedzialnego za restrukturyzację rolnictwa.
Dwa tygodnie temu rozmowy o podwyżkach w PGG zakończyły się fiaskiem. Górnicy domagali się
12-procentowych podwyżek
. Póki co PGG wypłaciła im czternastki, wydając na ten cel rekordowe 389 mln zł. PGG, które jest największą spółką górniczą w Europie, zatrudnia 42 tys. osób.