Komisja śledcza do spraw tzw. wyborów kopertowych
z 2020 roku rozpoczęła dziś pierwsze przesłuchania świadków. Jedną z pierwszych osób, które zostały wezwane, był
Jarosław Gowin
. Polityk zeznał m.in., że wielokrotnie naciskano na niego, aby zmienił swoje stanowisko w sprawie wyborów i szukano na niego "haków".
Przypomnijmy, że Jarosław Gowin w czasie procedowania legislacji mającej umożliwić organizację wyborów korespondencyjnych był wicepremierem i od początku sprzeciwiał się organizacji wyborów w takiej formie. W związku z brakiem porozumienia w tej sprawie w kwietniu 2020 podał się do dymisji. Kierownictwo PiS stawiało również jego ugrupowaniu ultimatum i groziło usunięciem z koalicji.
Dziś Gowin podczas zeznań przed komisją śledczą mówił, że był przeciwny wyborom korespondencyjnym, ponieważ w jego przekonaniu "zakończyłyby się ogromnym chaosem organizacyjnym", a także byłyby nielegalne, bo wymuszały naruszenie wielu ustaw. Z odpowiedzi, jakie udzielał, wynikało też, że pomysłodawcą wyborów był
Adam Bielan
, na co przystał Jarosław Kaczyński, który później "nalegał" na przeprowadzenie ich.
-
Jarosław Kaczyński
stosunkowo szybko przychylił się do przeprowadzenia tych wyborów, a potem konsekwentnie dążył do ich przeprowadzenia. W końcu zrozumiał, że mój sprzeciw i części posłów podtrzyma senackie weto co do wyborów, i doszliśmy do porozumienia, zaproponowaliśmy ścieżkę nową, by wybory przeprowadzić legalnie.
Z zeznań Gowina wynika również, że początkowo przeciwni wyborom byli
Mateusz Morawiecki
i ówczesny minister zdrowia
Łukasz Szumowski
.
- Na początku, kiedy pojawił się pomysł przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, w Kancelarii Premiera doszło do spotkania Mateusza Morawieckiego, ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Ja byłem trzecim uczestnikiem tego spotkania. Minister Szumowski też wyraził się krytycznie o pomyśle przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Ustaliliśmy wtedy, że we trzech będziemy robić wszystko, żeby zapobiec tym wyborom. Po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, premier Morawiecki poinformował mnie, że - jak to się wyraził - "Jarosław nalega na przeprowadzenie tych wyborów". Od tej pory Mateusz Morawiecki konsekwentnie działał na rzecz przeprowadzenia wyborów kopertowych. Minister Łukasz Szumowski przez parę tygodni wahał się, po paru tygodniach wydał opinie przyzwalające na wybory kopertowe - mówił.
Gowin dalej nie zgadzał się jednak na organizację wyborów. Jak mówił, wówczas był
wielokrotnie namawiany do zmiany stanowiska
.
- Było wiele rozmów politycznych z udziałem Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, podczas których przekonywali mnie do zmiany stanowiska. Oprócz tego byłem informowany, że podejmowane są działania zmierzające do skompromitowania mnie czy też do znalezienia argumentów mówiąc potocznie haków, które skłoniłyby mnie do zmiany stanowiska. Byłem informowany, że sprawdzane były biznesy mojego syna, (...)
byłem informowany, jakoby w mojej sprawie sprawdzano akta prokuratorskie w całym kraju
- mówił Gowin.
- Po kilku miesiącach, kiedy już wróciłem do rządu,
minister Zbigniew Ziobro
w rozmowie w cztery oczy powiedział mi, że naciskano na niego, by wykorzystać przeciwko mnie prokuraturę, ale odmówił - dodał.
Podobne naciski miały być wywierane na innych członków Porozumienia.
Gowin powtórzył też, że Jarosław Kaczyński groził, że "jeżeli Porozumienie zablokuje wybory kopertowe, to dojdzie do przedterminowych wyborów". Kaczyński miał uważać też, że
przesunięcie wyborów zmniejszy szanse Andrzeja Dudy
.
- Jarosław Kaczyński obawiał się, że przesunięcie wyborów dalej w czasie zmniejsza szanse Andrzeja Dudy, ponieważ spodziewał się, iż w sytuacji pandemii, kolejnych lockdownów, nastroje społeczne będą coraz gorsze i będą oznaczały odwrócenie poparcia dla ówczesnego prezydenta.
Gowina pytano również, czy w PiS obawiano się, że na przesunięciu terminu wyborów skorzysta KO, która zmieniła kandydata z Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego.
- W obozie Zjednoczonej Prawicy nie obejmowano się wówczas o wynik Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, natomiast obawiano się, że w II turze zwyciężyć może Szymon Hołownia. W tym sensie potencjalna wymiana kandydata przez PO nie miała żadnego wpływu na podejmowane wówczas decyzje - stwierdził Gowin.
Na kolejne pytania będzie odpowiadał w środę. Tymczasem w mediach społecznościowych pojawia się wiele komentarzy dotyczących zeznań Gowina.
"Ustalenia podczas wyborów kopertowych nie zapadały na rządzie, ale na Nowogrodzkiej - Jarosław Gowin. Były premier dobrze przygotowany, spokojny, precyzyjny, nie daje się zbić z tropu, ani sprowokować.
Mocno obciążające zeznania
dla największej partii opozycyjnej" - ocenia Jacek Nizinkiewicz z Rzeczpospolitej.