Polski
pływak startujący na paraolimpiadzie Wojciech Makowski
, oskarża rywala z Holandii
Rogiera Dorsmana
o to, że startuje na olimpiadzie w kategorii dla
osób niewidomych mimo tego, że widzi
.
Makowski pokazał nagrania, na których widać, jak Rogier Dorsman siedząc przy stoliku, prawdopodobnie
przegląda internet w smartfonie.
Na drugim nagraniu widać, jak posługuje się białą laską dla niewidomych, jednak schody nie sprawiają mu problemu, ponieważ nie dotyka ich laską.
Na trzecim nagraniu widać go poruszającego się po dworcu kolejowym:
"Rogier idzie jakiś metr, może półtora od przejeżdżającego pociągu. Ręka w kieszeni, w drugiej laska. Nagle zmienia kierunek, w którym idzie. Inaczej wpadłby na barierkę. Za chwilę jest już na schodach, przed nimi też się nie zawahał, nie był również zaskoczony, gdy pokonywał ostatni ze stopni" - podaje Eurosport.
Polski Komitet Paraolimpijski złożył protest
:
- Złożyliśmy protest 18 lipca, dzień później zrobili to Ukraińcy, którzy też mają pływaka startującego w tej samej kategorii S11 (pływacy niewidomi). Jeszcze na początku sierpnia złożyliśmy wspólny protest, żeby nadać naszemu pismu większą moc. Chcieliśmy, żeby wypowiedzieli się eksperci, którzy zajmują się klasyfikowaniem medycznym sportowców. Na mój ogląd protesty były słuszne. Mnie to przekonało, co zobaczyłem na tych nagraniach - przyznaje prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego Łukasz Szeliga.
Polski pływak, który nagłośnił sprawę, opublikował list na ten temat, w którym zachowanie holenderskiego pływaka nazywa "najbardziej podłą formą dopingu, z którą się spotkał":
"Najbardziej męczy mnie to, że w Tokio będę musiał rywalizować z oszustem. Mimo że startuje w kategorii pływaków niewidomych, tak naprawdę widzi. Ludzie z naszej ekipy widzieli też, jak samemu przychodzi na rozgrzewkę, znajduje bez problemu pusty tor i wskakuje do basenu na główkę. Ja może też tak bym chciał, ale nie mogę, dlatego startuję wśród pływaków niewidomych, a on?" - napisał polski zawodnik.
"Żeby móc brać udział w zawodach międzynarodowych, każdy zawodnik musi przejść przez klasyfikację medyczną, podczas której wykonuje się badania potwierdzające stopień niepełnosprawności i przydziela adekwatną do niej klasę startową. Klasyfikatorzy World Para Swimming wpisali temu człowiekowi w papiery, że jest niewidomy, organizacja to bagatelizuje, a holenderski sztab przygotowuje go właśnie do startu życia w Tokio. To najbardziej podła forma dopingu, z jaką kiedykolwiek się zetknąłem" - dodał.
Okazuje się, że
protest polskiego związku został rozpatrzony negatywnie
:
- Dostaliśmy odpowiedź, że klasyfikacja Holendra, przyznanie mu odpowiedniej kategorii, została przeprowadzona prawidłowo. Stwierdzono, że nie dopatrzono się uchybień. Panel, który przeprowadził badania, twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Decyzję podjęto na podstawie przeprowadzonych badań i analizy historii medycznej. Nie wiem, może Holender poddał się jakiemuś zabiegowi, który poprawił widzenie w jakimś zakresie? - zastanawia się Łukasz Szeliga.
- Tylko dlatego złożyłem ten protest, bo siedzę trochę w tym sporcie i wiem, że osoba, która w stu procentach nie widzi, na pewno tak samodzielnie się nie przemieszcza, nie nakłada potraw z taką precyzją. Jest tu jakaś nieprawidłowość. To jak stanąć do nierównej walki w podnoszeniu ciężarów czy w sportach walki, gdzie kategoria wagowa powinna być taka sama - dodaje prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego.
Eurosport poprosił o komentarz
Przemysława Warszewskiego ze Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących CROSS
, który uważa, że być może holenderski sportowiec jest faktycznie niewidomy:
- Nie znamy szczegółów wady Holendra. Może on ma na przykład dużą wadę wzroku, ale widzi w wąskim zakresie? Chodzi mi o widzenie tunelowe, kątem oka. Może to mu pozwala na samodzielne poruszanie? Na zawodach sportowych przez nas organizowanych widziałem sytuacje, że ktoś jest niewidomy, ale porusza się lepiej od innej osoby, również niewidomej - mówi Przemysław Warszewski ze Stowarzyszenia Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących CROSS.
Warszewski odniósł się do dwóch nagrań:
- W pierwszej sytuacji, gdy przegląda telefon,
mógł mieć słuchawkę w uchu i czytacza, który mu z ekranu smartfona wszystko sczytuje
. W drugiej faktycznie trasę pokonuje płynnie, ale nie wiemy, ile razy ją wcześniej pokonywał. Myślę, że nie pokonywał jej pierwszy raz. Widać też, że
nie ominął kałuży, więc to nie jest tak, że widział wszystko
. Byłbym bardzo ostrożny, nie szukałbym dziury w całym. Rozumiem rozżalenie naszego sportowca, ale są struktury międzynarodowe, które mają jakieś kryteria. Holender je wypełnił. Nie spotkałem się z komisją medyczną, która przymknęłaby na coś oko - stwierdził.