Pracownicy polskiego Amazona
mówią coraz
głośniej o warunkach pracy panujących w firmie
. W lipcu ubiegłego roku w jednym z magazynów w Poznaniu wybuchł bunt operatorów wózków widłowych.
Warunki ich pracy były na tyle złe, że l
ekarze z Poznania potrafili już na wstępie rozpoznać
, który z pacjentów
jest pracownikiem Amazona.
- Opiekuję się wieloma zatrudnionymi w Sadach.
Skarżą się na skrajne wyczerpanie, bezsenność mimo zmęczenia, mają stany depresyjne.
W pracy pokonują kilometrowe trasy w nieergonomicznym obuwiu. Zgłaszają się z krwawiącymi ranami stóp, owrzodzeniami. Po stopach niemal bezbłędnie rozpoznaję, kto przyszedł z Amazona.
Wypisuję im zwolnienia, ale nie chcą brać, bo L4 często oznacza zwolnienie z pracy
- pisała w ubiegłym roku Wyborcza.
Pracownicy Amazona są często zwalniani, ponieważ
nie są w stanie zrealizować "wygórowanych" norm wydajności.
O problemie pisze regularnie
Adriana Rozwadowska z
Gazety Wyborczej
.
Tym razem informuje o sytuacji, która miała miejsce w sierpniu 2016 roku. Wówczas Maciej -
pracownik Amazona, otrzymał wypowiedzenie od pracodawcy
ponieważ od lutego 2015 roku do czerwca 2016 roku
13 razy nie zrealizował norm wydajności na wymaganym poziomie 100%
. Wyniki Macieja wahały się od 92,4 % w lutym 2015 roku do 99,68% w czerwcu 2016 roku.
Były pracownik Amazona
postanowił skierować sprawę do sądu.
Teraz zapadł wyrok. Sąd orzekł, że
surowe zasady, według których Amazon ocenia i zwalnia pracowników, są niezgodne z kodeksem pracy.
- Pozwany wypaczył ideę stosunku pracy, (...),
arbitralnie przyznał sobie prawo do zwalniania najmniej wydajnych pracowników tylko dlatego, że ich wyniki są gorsze niż 90% reszty załogi
(...). System oceny pracowników z góry zakłada, że zawsze będą tacy, których należy ocenić negatywnie. W ocenie sądu takie ustalenie procedury stanowi przykład
przedmiotowego traktowania pracownika i nastawienie pracodawcy jedynie na zysk
- napisał poznański sąd rejonowy w uzasadnieniu do wyroku, który zapadł w lutym w sprawie Macieja.
Normy wydajności
w Amazonie mierzy się
na podstawie liczby przygotowanych sztuk towaru na godzinę.
Za wyrobienie
120%
normy, pracownikowi należy się
pochwała ustna
, jeśli jednak uzyska wynik
poniżej 100%
otrzyma
informację zwrotną, że jego praca wymaga poprawy
i zostanie skierowany na "sesję coachingową".
Jak pisze Rozwadowska, kolejnym etapem jest ocena wyników po 30 dniach, a potem po kolejnym miesiącu.
Na ostatnim etapie, jeśli pracownik nie poprawił swoich wyników, pojawia się "rekomendacja do zwolnienia".
Normy zmieniane są co cztery tygodnie
na podstawie wyników
za poprzednie cztery tygodnie
przepracowane przez pracowników na konkretnym stanowisku,
odcinając przy tym wyniki 10% najmniej wydajnych pracowników
. Co oznacza jedno -
normy zawsze będą rosły,
a 10% zatrudnionych na takich warunkach nie będzie ich spełniać.
Wyrok sądu skomentowała w rozmowie z
Wyborczą
rzeczniczka Amazona
w Polsce, Marta Rzetelska:
-
To wyrok sądu pierwszej instancji,
dlatego
w tej chwili nie powinno się go komentować
.
- Zawsze działamy zgodnie z prawem i przestrzegamy przepisów prawa pracy. Tak jak większość firm wyznaczamy cele naszym pracownikom i
aktywnie wspieramy osoby, które mogą mieć problemy z ich osiągnięciem
. Większość pracowników osiąga je lub znacząco przekracza - dodała.