Rząd zamierza przyjąć projekt ustawy w sprawie przyznania
jednorazowego dodatku w kwocie 3 tysięcy zł dla domów ogrzewanych piecem na węgiel
. Pomysł wzbudza wiele kontrowersji, którą dodatkowo podsycił rzecznik prasowy resortu klimatu. Aleksander Brzózka oświadczył, że to "od beneficjenta będzie zależeć,
w jakim stopniu środki te zostaną przeznaczone na zakup węgla
".
Pieniądze będą przysługiwać gospodarstwom domowym, w których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, koza, kominek, ogrzewacz powietrza, piecokuchnia, trzon kuchenny, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego. Warunkiem koniecznym do uzyskania dodatku jest zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków do 30 listopada.
Ustawa ministerstwa klimatu i środowiska to reakcja na
rosnące ceny surowca z powodu jego niskiej dostępności
. Politycy mieli różne rady na to, jak sobie radzić z wysokimi kosztami:
Posłowie opozycji i specjaliści krytykują jednak inicjatywę rządu. Dziennikarz Jakub Wiech podał, że wypłata dodatku węglowego będzie kosztowała
11,5 miliarda zł
.
Ustawy nie popiera także
Anna Maria Żukowska
z Lewicy. Posłanka, podobnie jak jej kolega partyjny Maciej Gdula, zadeklarowała, że nie poprze pomysłu PiS.
"Nie rozumiem także skąd przekonanie PiS, że
tych dopłat nie zeżre po prostu wzrost cen węgla
":
Dziennikarz Wirtualnej Polski
Patryk Michalski
zadał pytanie na Twitterze, czy dodatek węglowy będzie musiał zostać wydany na węgiel.
"Czy równie dobrze można mieć piec i wydać 3000 zł na inne potrzeby? Czy i jak rząd zamierza to kontrolować?" - napisał.
Brzóska odpisał mu, że dodatek węglowy będzie funkcjonował na podobnych zasadach co dodatek osłonowy.
Okazuje się, że "od beneficjenta będzie zależeć w jakim stopniu środki te zostaną przeznaczone na zakup węgla", co w praktyce oznacza, że nie trzeba w ogóle przeznaczyć otrzymanych pieniędzy na ocieplenie gospodarstwa domowego.