Zaraz pójdzie sprostowanie, że to nie pan Jaki wybierał miejsce, że to ktoś ze sztabu jest odpowiedzialny, a w ogóle to pan Patryk Jaki nie wiedział nic o sesji zdjęciowej. Tak samo jak z Pragami, greckimi śmieciami i czymś tam jeszcze, że nie wiedział.
Ej, ale przynajmniej szacun, że przyznał się, że jednak to on i za bardzo go poniosło. Większość politłuków w PL szło by w zaparte, że to jednak jakaś elficka magia albo co najmniej północnokoreański atak hakerski, a oni nic z tym wspolnego nie mają.
P.S. nie jestem broń borze wyborcą ani wyznawcą Cookies'a.