Logo
  • DONALD
  • KAJA GODEK SKIEROWANA NA PRZYMUSOWĄ KWARANTANNĘ, TWIERDZI, ŻE LEKARZE BYLI ZŁOŚLIWI

Kaja Godek skierowana na przymusową kwarantannę, twierdzi, że lekarze byli złośliwi

15.06.2020, 16:24
Wprost
opublikował dziś artykuł informujący, że
Kaja Godek została skierowana na kwarantannę
. Potwierdza to sama działaczka, jednak - jak twierdzi - decyzję o skierowaniu na kwarantannę lekarz podjął ze względu na jej
działalność antyaborcyjną
, a nie ze względu na zagrożenie koronawirusem. 
Według informacji
Wprost
, Godek 10 czerwca zgłosiła się na
SOR w Szpitalu Praskim w Warszawie
, zgłaszając problem z nerkami.
Personel miał wezwać policję
, ponieważ Godek nie miała maseczki. Funkcjonariuszom miała tłumaczyć, że ma stwierdzone problemy z oddychaniem, jednak ostatecznie założyła maseczkę. 
Dziennikarze
Wprost
ustalili również, że
tego dnia u pacjenta SOR potwierdzono koronawirusa
. Na szczegółowe pytania dotyczące tego, czy Godek mogła mieć kontakt z zarażonym szpital oraz ordynator SOR nie odpowiedzieli. 
Sama Godek we wpisie na Facebooku relacjonuje natomiast, że
"została rozpoznana"
, przez co była traktowana gorzej niż inni pacjenci. 
"Istotnie w środę zgłosilam się do Szpitala Praskiego, gdzie zostałam rozpoznana i od tej pory traktowana gorzej niż inni pacjenci. Gdy zapytałam wprost ordynator SOR, czemu tak na mnie reaguje i
czy sama robi te aborcję, które są w tym szpitalu, wezwała policję
. Policja zorientowałam sie, co się dzieje, nie wystawila zadnego mandatu i jeszcze przyniosła mi nazwisko tej lekarz, którego ona sama nie chciała mi podać. Teraz
ściga mnie sanepid, bo lekarz wpisała, że miałam kontakt z pacjentem zakażonym Covid-19
, choć nie miałam kontaktu z żadnym innym pacjentem. Razem ze mną chce zamknąć 2 moich dzieci (w tym niepełnosprawnego syna, dla którego takie zamknięcie będzie szczególnie dotkliwe). Trzecie dziecko i mąż na szczęście chwilowo są gdzie indziej" - pisze Godek.
Dalej tłumaczy, że "sprawa jest prosta":  
"Trafisz nagle do szpitala, rozpozna Cię lekarz o poglądach proaborcyjnych - poświadczy w dokumencie, że miałeś kontakt z Covid - nawet jeśli to bzdura - i państwo zatrudnia swoje służby do ścigania Cię i zamknięcia w kwarantannę". 
Godek przypomina też, że Szpital Praski "chwali się, że ma specjalny dyżur, na którym podaje środki wczesnoporonne", co jej zdaniem równoznaczne jest z "aborcją na życzenie". 
"Rok temu szpital raportował też, że żaden z jego lekarzy nie korzysta z klauzuli sumienia, być może fakt ten również miał wpływ na reakcje ordynator SOR na moja osobę.
Złożyłam stosowne oświadczenie do sanepidu
i przebywam obecnie w miejscu nieustalonym.
Zastanawiam się, do czego jeszcze posuną się aborcjoniści, aby nękać za obronę życia i rodziny...
" - pisze Godek.
Fragment pisma działaczki do sanepidu cytuje
Wprost
"Oświadczam, że zostałam rozpoznana m.in. przez ordynator oddziału, panią
Elżbietę Nazarewską
oraz innego pracownika SOR, którzy zaczęli mi robić
nieprzyjemne uwagi ze względu na działalność publiczną (przeciw aborcji i LGBT).
Prawdopodobnie wpisano do sprawozdania, że miałam kontakt z innym chorym, żeby zrobić mi na złość poprzez nałożenie na mnie kwarantanny” - czytamy. 
Zobacz też:

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA