Hejterka Emilia w rozmowie z SE: "w sumie dostałam 3-4 tysiące złotych"

[reklama]

W zeszłym tygodniu Onet ujawnił, że wiceminister sprawiedliwośc

organizował i kontrolował

. Hejterską akcję przeprowadzał we współpracy z

, która była w stałym kontakcie z pracownikami ministerstwa.

Dziś w

ukazał się wywiad z Emilią, w którym kobieta przyznaje, że

. Zdradza, że pieniądze przekazywał jej

, który zapewniał, że "bardzo dobrze zarabia" i może sfinansować akcję. To on należał do WhatsApp’owej grupy "Kasta" i przekazał Emilii zapisy rozmów z kolegami. 

Wcześniej o Cichockim pisała już

. Jako prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach miał

, którzy podpadli ministerstwu.

- Ukrywali, że dają mi kasę. Z czatu wynikało, że

. Najpierw miała być po 100 zł od każdego sędziego, który był na tym wspólnym czacie, potem pisali o 150 zł po podwyżce - mówi Emilia. 

Jest jednak przekonana, że finalnie żadnej zrzutki nie było, a ona dostawała pieniądze tylko od Cichockiego. 

-

Wysyłał przelewy na moje konto

. Że to zwrot kosztów pomocy medycznej albo jakieś składki. Wpłaty były w wysokościach 300 zł, 400 zł, czy 1200 zł - mówi.

Dodaje, że pieniądze przeznaczała na kosmetyki i ubrania. Miała też dostawać prezenty. 

- Dostałam

. I kwiaty od sędziego Cichockiego. Ale te kwiaty niekoniecznie były związane z tym, co robiłam - mówi.

Jak pisała wcześniej

, Emilia dostała figurkę husarza wartą 360 złotych. Pod spodem miał znaleźć się napis: "Mała Emi, zachowałaś się jak trzeba! Od Herszta i jego żołnierzy".

Emilia twierdzi też, że

. Pytana, czy wiedział o "farmie trolli" odpowiada: 

- Nie miałam kontaktów ze Zbigniewem Ziobrą, nie wiem, o czym wiedział.

[reklama]

Zobacz też: