Logo
  • DONALD
  • JEDNA Z BYŁYCH TWARZY TVN, ANNA WENDZIKOWSKA, OPOWIEDZIAŁA O MOBBINGU I UPOKARZANIU W STACJI

Jedna z byłych twarzy TVN, Anna Wendzikowska, opowiedziała o mobbingu i upokarzaniu w stacji

02.10.2022, 09:30
Na początku sierpnia
Anna Wendzikowska
poinformowała, że po 15 latach odchodzi z
Dzień Dobry TVN
. W programie zajmowała się przede wszystkim wywiadami z zagranicznymi gwiazdami. Podsumowując swoją pracę w programie, podkreślała, że była to jej osobista decyzja.
"Decyzja o odejściu po tylu latach, choć własna, nie jest prosta i wywołuje wiele emocji.. nie chcę już bardziej wnikać w szczegóły" - tłumaczyła. 
Wczoraj wieczorem Wendzikowska opublikowała post, w którym pisze o swojej pracy w TVN i
oskarża stację o mobbing
"
Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę.
Nigdy "gwiazda z telewizji", a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie. Tak naprawdę byłam w swoim schemacie niewidzialności, niedocenienia, ciągłego udowadniania swojej wartości. Ale o tym później. Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia w studio, usłyszałam: "sorry Anka, nie oglądasz się". Pomyślałam cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wyjścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam, że oglądalność nie jest najważniejsza" - pisze.
Dziennikarka przyznaje, że prosiła o pomoc, bo nie wyrabiała się ze swoją pracą, ale nigdy jej nie otrzymała.
"Prosiłam o pomoc, żebym nie musiała sama montować materiałów, żebym nie musiała robić tłumaczeń sama. Albo, żebym przynajmniej mogła robić montaż z domu zdalnie. Nie wyrabiałam się ze wszystkim przy dzieciakach.
 Usłyszałam: nikt tu nie ma specjalnych praw
. Ja chyba miałam "specjalne prawa", ale takie represyjne. Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48 godzin przed emisją, z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie dostawałam pieniędzy. Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili, czasami późno w nocy, tuż przed porannym programem.
Czy to mobbing? Teraz wiem, że tak
. Takich sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki. To materiał na książkę, a nie na post". 
"
Wtedy sądziłam, że to, co mi się przytrafia, to moja wina, że jestem zła, nieudolna, trudna, że może, jeśli bardziej się postaram, to wszystko będzie pięknie, a problem zniknie. Nie znikał, było coraz gorzej. Na zewnątrz wyglądało to tak pięknie. "O co ci chodzi? Byłaś na Oscarach". I tym bardziej czułam, że nie mogę nic powiedzieć. Byłam w błędnym kole".
Dziennikarka przyznaje też, że błyskawicznie wróciła do pracy po porodzie, bo bała się zwolnienia. 
"Nikt nie wie, że
poleciałam na wywiad do Los Angeles trzy tygodnie przed porodem.
Musiałam dostać pisemną zgodę od lekarza. Cały lot siedziałam jak na szpilkach. Bałam się, że urodzę w samolocie. Nikt nie wie, że poleciałam na jedną noc do Filadelfii, zostawiając dziecko z nianią, kiedy miało dwa tygodnie. Wiele osób wie natomiast, że
wróciłam do pracy sześć dni po porodzie.
 Nie wiedzieliście, jak bardzo bałam się, że ciąża będzie idealnym przykładem, żeby się mnie pozbyć. A ja potrzebowałam tej pracy, a przynajmniej wtedy, w burzy hormonów, tak właśnie myślałam. Bo byłam sama i miała dwójkę dzieci na utrzymaniu". 
"Trwałam w tym, bo myślałam, że nie mam wyjścia. Będę miła, będę profesjonalna, będę robić wszystko na 100 proc., jak mi zabiorą jeden czy drugi wywiad, zatrudnią kolejną i kolejną osobę do robienia mojej roboty, choć i tak jest jej coraz mniej, to będę patrzeć w drugą stronę. Znalazłam sobie ciche, w miarę spokojne miejsce i zaakceptowałam rzeczywistość". 
Wendzikowska pisze również o
depresji
, że była ona też tym, dlaczego akceptowała takie traktowanie.
"Najprościej byłoby stwierdzić, że mobbing był przyczyną depresji. Ale myślę, że było zupełnie inaczej. Przyczyną mojej sytuacji w pracy były moje nieuleczone traumy i schematy, które sprawiły, że akceptowałam takie traktowanie. A depresja to był bezpiecznik. Wywaliła, żebym zwróciła uwagę na to, co się ze mną dzieje". 
"Jest taki moment, kiedy już nie widzisz wyjścia z sytuacji. Nie widzisz światełka w tym ciemnym tunelu, którym kroczysz przecież tak długo. Tracisz nadzieję, że możesz cokolwiek zrobić i że kiedykolwiek będzie lepiej. To jest właśnie depresja. Pamiętam, jak się zastanawiałam czy skok z piątego piętra, na którym mieszkam, załatwi sprawę, czy trzeba jednak wejść wyżej.
Wpisałam w Google: "z którego piętra trzeba skoczyć, żeby...".
 Przeraziło mnie, ile jest w internecie pytań na ten temat. Czuję potworny wstyd, pisząc o tym, ale wiem, że czas dać mu przestrzeń". 
Wyznaje też, że to ona zapoczątkowała dochodzenie w stacji, które zakończyło się zwolnieniami. Gdy podjęła już decyzję o odejściu z TVN, przeczytała informację o mobbingu w "kolejnej organizacji medialnej" i komentarz jej byłej koleżanki z pracy.
"Wyleciała z pracy w jakiejś słabej sytuacji, której szczegółów nie pamiętam, bo przez lata tych sytuacji było mnóstwo. Napisała: ciekawe, kiedy ktoś odważy się powiedzieć prawdę o tym, co się dzieje w tej TV, która co roku zostaje pracodawcą roku. Wtedy poczułam, że to muszę być ja. Napisałam więc mejla. Nie dla siebie, dla kolegów, którzy może się bali, a może nie czuli, że ich działania mogą coś zmienić (...).
 Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie, które skończyło się zwolnieniami.
Nie, to nie tylko moja historia to spowodowała (...) Żeby odzyskać sprawczość i zacząć odbudowywać poczucie własnej wartości, musiałam zamknąć tamte drzwi. Nikt mnie nie zatrzymywał".
Zobacz też:
 
 

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »

Źródła:

1. https://www.instagram.com/p/Cg1VGkotGPY/?hl=plhttps://www.instagram.com/p/Cg1VGkotGPY/?hl=pl
2. https://www.instagram.com/p/CjL4978N9qT/?hl=plhttps://www.instagram.com/p/CjL4978N9qT/?hl=pl
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA