Obrady Senatu: Marek Borowski wylicza, ile zajmie policzenie głosów w wyborach

Senat wciąż obraduje nad

. Wczoraj połączone komisje senackie zarekomendowały odrzucenie jej w całości. Dziś obrady wznowiono z opoźnieniem. Senatorowie PiS składali kolejne wnioski proceduralne: najpierw nie zgadzali się na głosowanie w formie "hybrydowej", czyli jednocześnie tradycyjnej i online, potem domagali się nowelizacji regulaminu.

Zdaniem opozycji 

, aby Senat nie zdążył rozpatrzyć ustawy w konstytucyjnym czasie 30 dni. Wówczas ustawa bez poprawek trafiłaby do podpisu prezydenta. 

Podczas popołudniowych obrad przemawiał m.in.

. Na mównicę wszedł z nożykiem do kopert. Najpierw przypomniał, jak będzie zapakowany pakiet wyborczy i że komisja będzie musiała otwierać dwie koperty. Zauważył też, że według ustawy na jedną gminę będzie jedna komisja, również w dużych miastach.

Następnie włączył stoper i

Borowski założył jednak, że komisje będą bardziej wprawione i zajmie im to około minuty. Wyliczył, ile zajmie policzenie wszystkich głosów, posługując się

, gdzie do głosowania uprawnionych jest 600 tys. osób.

- Załóżmy, że 40% zagłosuje.

- wyliczał. 

- Maksymalnie może być 45 członków komisji, zespoły po trzy, znaczy jest 15 zespołów. Dobrze, będą pracować.

. Przecież tyle nie mogą pracować. Muszę robić przerwy, iść do domu... A kto będzie urny pilnował?

- Czy rozumiecie, jakiego potworka wyprodukowaliście? - zwrócił się do senatorów PiS.